Spotkanie miało ogromne znaczenie dla obu drużyn, które miały na swoim koncie po 6 punktów i były sąsiadami w tabeli grupy B. Industria zajmowała szóste, a Kolstad siódme miejsce. Ewentualne zwycięstwo w środowym meczu przybliżyłoby wicemistrzów Polski do awansu do fazy pucharowej. W kieleckiej drużynie zadebiutował pozyskany kilka dni temu z niemieckiego HC Erlangen słoweński bramkarz Klemen Ferlin.
Wynik meczu otworzył Alex Dujshebev, ale goście odpowiedzieli dwiema bramkami Sagosena. W 9. min. kieleccy kibice po raz pierwszy nagrodzili brawami Ferlina. Słoweniec najpierw obronił rzut Simona Jeppssona, a chwilę później dobitkę. Kolejne dwie akcje gospodarzy skutecznymi rzutami wykończył Igor Karacic i Industria prowadziła 5:3. Po kwadransie gry bramkarza Kolstad Torbjoerna Bergeruda pokonał Arciom Karalek i kielczanie podwyższyli prowadzenie (7:4).
𝐊𝐋𝐄𝐌𝐄𝐍 𝐅𝐄𝐑𝐋𝐈𝐍‼ 🤌
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) December 4, 2024
Nowy nabytek @kielcehandball pięknie przywitał się z kibicami w Hali Legionów❗#dawajDAWAJ #ehfcl pic.twitter.com/edvvjw79kk
Minutę później obrotowy gości Magnus Gullerud otrzymał czerwoną kartkę za uderzenie w twarz Michała Olejniczaka. Nie zdeprymowało to norweskiej drużyny, która dość szybko odrobiła większość strat. Kiedy Ferlina pokonał Sveinn Johannsson, polski zespół prowadził już tylko 9:8. W 22. min. był już remis (9:9 – Magnus Soendena). Kolejne 120 sekund to jednak popis ekipy z Kielc. Po trzech bramkach z rzędu (Tomasz Gębala, Arkadiusz Moryto, Jorge Maqueda) mistrzowie Polski odskoczyli na trzy trafienia (12:9).
Rywale grali w tym czasie często siódemką zawodników w polu, ale nie przyniosło im to specjalnego powodzenia i po kilku takich próbach trener Christian Berge wycofał się z tego pomysłu. Sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. W 26. min gospodarze wygrywali tylko 12:11 (Simon Jeppsson), ale już dwie minuty później prowadzili trzema bramkami (14:11 – Dylan Nahi). Na przerwę kielczanie schodzili z zapasem dwóch trafień (15:13), a ich nowy nabytek Ferlin miał na swoim koncie cztery udane interwencje.
Tęskniliśmy za tym widokiem w Lidze Mistrzów 😊#ehfcl #dawajDAWAJ @kielcehandball pic.twitter.com/6sfEoktpnU
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) December 4, 2024
Druga część gry rozpoczęła się od skutecznych rzutów Gębali i Theo Monara i polska ekipa po raz pierwszy wygrywała czterema bramkami (17:13). W 35. min do siatki rywali trafił Karacic i gospodarze jeszcze podwyższyli prowadzenie (19:14). Goście jednak nie rezygnowali. Bergerud obronił rzut karny wykonywany przez Morytę, a do bramki Industrii trafił Sagosen i mistrzowie Polski wygrywali tylko 21:18. Odpowiedź podopiecznych Tałanta Dyujszebajewa była błyskawiczna. W 43. min bramkarz Kolstad skapitulował po rzucie Karacica i kielczanie odskoczyli na sześć trafień (24:18 – 43. min).
Drużyna trenera Berge jeszcze raz rzuciła się do odrabiania strat. Miłosza Wałacha, który zastąpił Ferlina, pokonał Martin Hernes Hovde. Przewaga Industrii ponownie zmalała do czterech trafień (24:20 – 47. min). Później mieliśmy jednak kolejną powtórkę z rozrywki. Na 10. min przed końcem wydawało się, że kielczanie kontrolują sytuację (27:22 – Alex Dujshebaev). Ale pięć minut później z tej przewagi pozostały już praktycznie wspomnienia. Po bramce Simona Jeppssona drużyna z Kolstad przegrywała tylko 27:28.
Tałant Dujszebajew wziął czas, ale goście mogli doprowadzić do remisu. Kapitalną interwencją popisał się Ferlin, który wrócił do kieleckiej bramki. Na dwie minuty przed końcem trafił starszy syn trenera Industrii i było 30:28 dla aktualnych wicemistrzów Polski. Goście odpowiedzieli bramką Arnora Oskarssona. W ostatniej minucie obie drużyny dołożyły jeszcze po jednym trafieniu (Dylan Nahi i Arnor Oskarsson) i kielczanie odnieśli niezwykle ważne zwycięstwo.