Czechy mistrzami świata w hokeju na lodzie - na taki sukces czekano długie 14 lat. Ostatnia syrena wygranego w Pradze 2:0 finału ze Szwajcarią rozpoczęła świętowanie w stolicy i innych miastach. Euforia zapanowała w hali, szatni złotej drużyny, strefach kibica, ale też barach i gospodach w całym kraju.
W wyrównanym przez długi czas finale decydującego gola zdobył w trzeciej tercji David Pastrnak. Kilkanaście sekund przed końcem do pustej bramki rywali trafił jeszcze David Kampf. I stało się - Czechy mistrzem świata. To pierwsze zwycięstwo tej drużyny w tak dużej międzynarodowej imprezie od 14 lat i 7 tytuł mistrzów świata od podziału Federacji Czechosłowackiej, czyli jednocześnie czechosłowackiego hokejowego świata na dwie samodzielne drużyny.
Czechom radości dodawał fakt, że wygrali na własnym terenie, przed swoją publicznością. Wdzięczną - jak pokazały godziny po zwycięstwie.
Skandowano: "dziękujemy, chłopcy" i swojsko brzmiące "Kto nie skacze, nie jest Czechem". Dominująca nad Pragą wieża na wzgórzu Petrzin na polecenie władz miasta została w nocy oświetlona barwami narodowymi. Według relacji czeskich mediów w szatni zwycięskiej drużyny szampan lał się strumieniami. Spryskani został przede wszystkim trener reprezentacji Radim Rulik.
Szampana musiał też skosztować prezydent Petr Pavel. Gratulował i dziękował zespołowi i organizatorom mistrzostw, które federacja hokeja na lodzie uznała za bardzo udane. Przyznał też, że kraj potrzebował takiego zwycięstwa.
"Potrzebowaliśmy po prostu +nowego Nagano+ i wy go nam daliście" – powiedział prezydent.
Hasło "Nagano" jest wspomnieniem zwycięstwa Czechów w igrzyskach olimpijskich w 1998 roku, po finałowej wygranej z Rosją. Nazwiska członków ówczesnej reprezentacji znają w Czechach starzy i młodzi. Do dalekiej Japonii po "złotą drużynę" wysłano samolot rządowy i zgotowano jej w Pradze powitanie godne królów i cesarzy. W poniedziałek o świcie nie było jeszcze oficjalnego potwierdzenia, ale podobne powitanie szykuje się po południu dla nowych mistrzów świata.
Sukces czeskiej drużyny śledzili w hali politycy. "Czesi!" - napisał w sieci X premier Petr Fiala. Reagowali inni członkowie rządu i opozycji. Pod ich wpisami rozgorzała dyskusja, które z formacji mają większy udział w sukcesie. W sieci X znalazł się też wpis tutejszej tajnej służby - Informacyjnej Służby Bezpieczeństwa (BIS), która wypełnia rolę polskiej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (BIS): "Prawdziwi wojownicy nigdy się nie poddają. Gratulujemy".
Do praskiej hali O2, gdzie rozgrywano finałowe spotkanie, weszło prawie 17 i pół tysiąca kibiców. Kolejne 15 tys. oglądało mecz na wielkich telebimach na Rynku Starego Miasta w Pradze. Strefa kibica w pobliżu hali 02 zatkała się na godzinę przed początkiem pierwszej tercji. Ochrona zamknęła wszystkie wejścia, a do środka mogło wejść tylko tyle osób, ile ze strefy wyszło.
W tym tłumie najczęściej było słychać przekonanie: wygramy. Prognozowane wyniki się różniły. 4:2 lub 1:0. Były też zwycięskie typy 2:0, co potwierdzała skala zakładów bukmacherskich. Czesi mieli wygrać, bardzie chcieli wygrać i wygrali.
Počkejte si na Červuse… TO JE EUFORIE! 🔥#mensworlds #ceskyhokej #narodnitym pic.twitter.com/Zz1IigXH1k
— Český hokej (@czehockey) May 27, 2024