Czy Robert Lewandowski i jego żona Anna wsparli poszkodowany w powodzi klub piłkarski? Wiele na to wskazuje, o czym nieśmiało mówi prezes GKS Głuchołazy. Przelew na 26 300 zł podpisany "Robert i Ania" zrobił furorę w internecie.
Głuchołazy to jedna z miejscowości, która została najbardziej poszkodowana przez powódź. Miasto wygląda jak po apokalipsie - odbudowa zniszczonej infrastruktury będzie kosztować fortunę. Niestety, ucierpieli też lokalni sportowcy. Klub GKS Głuchołazy był zmuszony poprosić o pomoc na internetowej zrzutce.
Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o pomoc w odbudowie naszego piłkarskiego klubu sportowego, który niestety stracił wszystko wskutek niszczycielskiej powodzi. Klub sportowy GKS Głuchołazy od lat był miejscem, gdzie młodzi piłkarze rozwijali swoje talenty, pasję i miłość do sportu. To tutaj, na naszym boisku, rodziły się marzenia i niezapomniane zwycięstwa. Niestety, niespodziewana katastrofa zabrała nam wszystko – boisko, sprzęt, a także zniszczyła parter naszej siedziby, w którym znajdowały się wszystkie niezbędne rzeczy do funkcjonowania Klubu i zawodników. Powódź zniszczyła naszą infrastrukturę, a my teraz stoimy przed trudnym zadaniem odbudowy wszystkiego od zera. Nie poddajemy się jednak i wierzymy, że z Waszą pomocą możemy przywrócić nasz klub do dawnej świetności.
Ludzie wpłacali różne kwoty - od 2 zł do nawet 500. Ale jedna wpłata... zamknęła zbiórkę - było to 26 300 złotych podpisane "Robert i Ania". Do kogo prowadzi trop? Na myśl od razu nasuwają się Lewandowscy - piłkarz Robert i jego małżonka Anna.
- Wszystko wskazuje na to, że darczyńcami rzeczywiście byli państwo Lewandowscy, ale jednoznacznie potwierdzić tego nie mogę - powiedział Ryszard Lis, prezes GKS Głuchołazy w rozmowie z "Nową Trybuną Opolską". Jak dodał, rozmawiał nawet z przedstawicielką darczyńców i kiedy zapytał, komu zawdzięcza ten gest, usłyszał, że "pewnemu piłkarzowi".