Drugi trener Legii Warszawa Marek Saganowski do międzynarodowej kariery piłkarskiej startował min. jako zawodnik Feyenoordu Rotterdam. Napastnik, który w Ekstraklasie zdobył 140 goli jest przekonany, że nawet bez gwiazdora naszej kadry Roberta Lewandowskiego, Polacy nie przegrają w piątek z Holandią w Amsterdamie. Tym spotkaniem, obie drużyny zainaugurują rywalizację w tegorocznej Lidze Narodów.
Niezależna.pl: - Od czasu, kiedy wstępował Pan w Feyenoordzie minęły już 24 lata. Pozostaje pan na bieżąco z ligą holenderską?
Marek Saganowski: - Skłamałbym, gdybym powiedział, że z wypiekami na twarzy śledzę wyniki w każdej kolejce, ale z racji tego, że w Eredivisie przez te lata występowało wielu Polaków, to interesowałem się tym, jak sobie radzą. Wiem, że drużyna Holandii przeszła zmianę pokoleniową i po okresie słabszej gry, wróciła na właściwe tory. Znów są bardzo mocni, czego dowodem niech będzie fakt, że w poprzedniej edycji Ligi Narodów zajęli drugie miejsce.
- Skoro nasi piątkowi rywale są tak silni, to bez Roberta Lewandowskiego Polska może dostać w Amsterdamie tęgie lanie?
- Wiadomo, że bez takiego asa i lidera jak Robert, naszej drużynie będzie ciężej. Ale ja zawsze jestem optymistą i wierzę, że Biało - Czerwoni z Niderlandów wrócą z remisem.
- Wiele wskazuje na to, że pod nieobecność Lewandowskiego w polskim ataku wystąpi Arkadiusz Milik. Jak pan myśli, z perspektywy własnego doświadczenia, czy Milik, który lada dzień ma zmienić klub i przejść z Napoli do Romy, będzie w stanie skupić się na grze w kadrze?
- To nigdy nie jest łatwa sytuacja, gdy się zmienia pracę. Nie tylko w piłce, ale we wszystkich dziedzinach życia, Na pewno z tyłu głowy pojawią się Arkowi myśli, na jakim etapie są rozmowy pomiędzy klubami, czy transfer nie wysypie się na ostatniej prostej? Ale to na tyle doświadczony zawodnik, że o jego przygotowanie mentalne jestem spokojny. Zresztą Milik na pewno zdaje sobie sprawę, że gdy wyjdzie mu mecz, to jego pozycja w reprezentacji jeszcze bardziej wzrośnie.
- Jest dziś w drużynie narodowej piłkarz, który przypomina panu... Marka Saganowskiego z najlepszych lat?
- Myślę o młodych... Chyba Adam Buksa. Ma lepsze warunki fizyczne ode mnie, ale podobnie jak ja jest szybki. Umie wykorzystać sytuację do zdobycia bramki, ustawić się w polu karnym, gdzie piłka go szuka. Szkoda, że Amerykanie z New England Revolution nie puścili go na najbliższe dwa mecze kadry.
Meldujemy się w Holandii! 🇳🇱🇵🇱 pic.twitter.com/ACY2KgNOJs
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) September 3, 2020
- Do reprezentacji Polski na mecze z Holandią oraz z Bośnią I Hercegowiną zostali powołani dwaj legioniści: rutyniarz Artur Jędrzejczyk i absolutny debiutant Michał Karbownik. Nie boi się pan, że drugiego z wymienionych może zjeść trema? I druga kwestia - sądzi pan, że Karbownik w ogóle dostanie szanse gry w którymś z tych starć?
- Jestem spokojny o Michała. Trema na pewno go nie spali. Mimo młodego wieku, to bardzo świadomy, inteligentny piłkarz. Ma odpowiednio duże kwalifikacje, by zadebiutować w kadrze. A czy wyjdzie na boisko? Myślę, że trener Brzęczek będzie chciał mu się przyjrzeć i dostanie szansę gry. Przecież selekcjoner nie powołał Michał po to, żeby oba mecze przesiedział na ławce. Gdyby tak miało być, to lepiej by się stało, jakby "Karbo" zagrał u Czesława Michniewicza w reprezentacji do 21 lat.
- Od transferu do Napoli Karbownika dzielą już nie tygodnie, ale dni albo godziny. Pogodziliście się z trenerem Vukoviciem z jego odejściem z Legii?
- W zawodzie trenerskim trzeba być gotowym na wszystko. Wiadomo, że ciężko oswoić się ze stratą takiego talentu, ale takie są realia rynku. Znajdziemy sposób, by zastąpić Michała.
- Po dwóch porażkach z Omonią Nikozja w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i z Jagiellonią Białystok w Ekstraklasie, w Legii zrobiło się nerwowo? Presja wzrosła?
- Pracujemy swoim rytmem. W tamtym sezonie, przed meczem z Lechem drużyna zajmował dziewiąte miejsce w tabeli, a my ze sztabu trenerskiego byliśmy już jedną nogą poza klubem. Ale pokonaliśmy poznaniaków i wygraliśmy mistrzostwo Polski. Legia to wielki klub, a w takich presja jest zawsze. Sztuką jest nauczyć się z nią żyć. Mam to szczęście, że pracuję w sztabie szkoleniowym z bardzo zgraną i profesjonalną grupą ludzi. Jestem pewien, że już wkrótce nasza drużyna przysporzy kibicom wielu powodów do radości.
Rozmawiał Piotr Dobrowolski