Zach LaVine zdobył 50 punktów, ale to nie wystarczyło, by jego drużyna Chicago Bulls wygrała na wyjeździe z Atlantą Hawks w lidze NBA. Gwiazdor "Byków" powtórzył historyczne osiągnięcie Michaela Jordana, ale jego drużyna przegrała 108:120.
Po piątkowych meczach najlepszej koszykarskiej ligi świata na ustach kibiców jest przede wszystkim LaVine. 26-letni zawodnik do przerwy zdobył 30 punktów, a taki wyczyn po raz ostatni w barwach Chicago Bulls udał się 24 lata temu legendarnemu Michaelowi Jordanowi.
Gdy udało się trafić pierwszy rzut za trzy punkty nagle zaczęło wszystko wychodzić. Wpadłem w odpowiedni rytm, ale już w drugiej kwarcie byłem bardzo zmęczony. Próbowałem wymuszać faule i przedostawać się na linię rzutów wolnych, ale było mi coraz trudniej
- przyznał po spotkaniu LaVine.
W sumie gwiazdor Bulls zdobył 50 punktów, miał osiem zbiórek i pięć asyst. Trafił 18 na 31 rzutów z gry, w tym siedem razy za trzy punkty. Ale nawet taka postawa lidera drużyny nie dała "Bykom" zwycięstwa. Ekipa z Chicago poniosła 29. porażkę w sezonie, ma też 22 zwycięstwa. W ekipie gospodarzy najlepszy okazał się Trae Young, który zdobył 42 punkty.
Dobry wieczór zanotowali koszykarze Washington Wizards, którzy wygrali na wyjeździe z Golden State Warriors 110:107. A bohaterem spotkania został Bradley Beal, który zwycięstwo dał na parę sekund przed końcową syreną.
27-letni zawodnik ze stolicy USA zebrał piłkę po nieudanym rzucie Russella Westbrooka i sam trafił z dystansu. Do tego sędzia dopatrzył się w tej akcji faulu, co dało "Czarodziejom" dodatkowe rzuty wolne. Te Beal też wykorzystał i na 6,1 s przed końcem spotkania wyprowadził drużynę na prowadzenie 108:107.