W środowym meczu ligi NBA broniący tytułu koszykarze Los Angeles Lakers przegrali na wyjeździe z Philadelphia 76ers 106:107. To było starcie liderów konferencji, a być może także przedsmak finału obecnego sezonu. "Mecz nie poszedł po naszej myśli, ale podobało mi się to, jak walczyliśmy" - powiedział lider "Jeziorowców" LeBron James.
Przez niemal całe spotkanie utrzymywało się prowadzenie Sixers, ale niewiele brakowało, a ze zwycięstwa cieszyliby się Lakers. Gospodarze już w pierwszej kwarcie osiągnęli 16-punktową przewagę, natomiast na pięć minut przed końcem spotkania wygrywali 100:86.
"Jeziorowcy" niespodziewanie zniwelowali stratę. Gdy na zegarze pozostawało dokładnie 11,2 s Anthony Davis wyprowadził ich na prowadzenie 106:105. Ostatnie słowo należało jednak do filadelfijczyków. Na trzy sekundy przed końcową syreną zwycięstwo zapewnił im Tobias Harris. Chwilę później rozpaczliwa próba z dystansu Davisa okazała się niecelna.
Czekaliśmy na mecz z obrońcami tytułu, aby zobaczyć na co nas stać
- powiedział Harris.
W całym spotkaniu zdobył 24 punkty. W zwycięskim zespole skuteczniejszy od niego był Kameruńczyk Joel Embiid - 28 pkt. Natomiast Australijczyk Ben Simmons zanotował triple-double. Złożyło się na nie 17 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst.
Wśród pokonanych, dla których była to pierwsza wyjazdowa porażka w sezonie po 10 wygranych w halach rywali, najlepszy był LeBron James - 34 pkt. Davis dołożył 23 pkt.
Mecz nie poszedł po naszej myśli, ale podobało mi się to, jak walczyliśmy
- przyznał James.
Sixers mają bilans 13 zwycięstw i sześciu porażek. Lakers (14-5) w efekcie przegranej stracili prowadzenie w Konferencji Zachodniej. Lepsza jest obecnie ekipa Utah Jazz (14-4).