W oświadczeniu Bieniuk (sportowiec zgodził się na podawanie jego danych osobowych) napisał m.in., że "zarzuty formułowane w jego kierunku w ostatnich dniach są nieprawdziwe":
"Informacje pojawiające się w mediach na temat rzekomo zarzucanych mi czynów są szokujące, zarówno dla Państwa, jak i dla mnie. Oskarżenia te są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych. Pragnę podkreślić, że jestem niewinny, dlatego też niezwłocznie i dobrowolnie stawiłem się na posterunku policji. Od początku wyrażałem i w dalszym ciągu wyrażam swoją pełną gotowość do współpracy z wymiarem sprawiedliwości w celu jak najszybszego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji" – napisał też Bieniuk."Niesłuszne oskarżenia formułowane pod moim adresem godzą bezpośrednio w moje dobre imię, jak i destrukcyjnie wpływają na dobro i kondycję psychiczną moich dzieci. Do zakończenia postępowania i finalnej decyzji sądu, zwracam się z prośbą do przedstawicieli mediów o wstrzymanie się od formułowania jednoznacznych ocen pod moim adresem oraz uszanowanie prawa członków mojej rodziny do prywatności w tym trudnym dla nas wszystkich okresie. Proszę także przedstawicieli mediów o używanie mojego pełnego imienia i nazwiska w przygotowywanych artykułach medialnych - bo tak właśnie należy postępować wobec osób niewinnych".
Bieniuk został zatrzymany we wtorek. Prokuratura informowała, że zatrzymano go w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. We wtorek i w środę policja oraz prokuratura prowadziły "czynności z udziałem" mężczyzny: organa ścigania odmówiły informacji, na czym konkretnie polegały ich działania.
W środę późnym wieczorem prokuratura poinformowała, że zgromadzony dotąd w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do postawienia sportowcowi zarzutu gwałtu.
Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku informował, że zajmująca się sprawą sopocka prokuratura postawiła natomiast sportowcowi dwa zarzuty udzielenia innym osobom (w tym oskarżającej go o gwałt kobiecie) środka odurzającego. Taki czyn zagrożony jest karą do 3 lat więzienia.
Duszyński wyjaśniał, że w ramach środków zapobiegawczych prokuratura zastosowała wobec sportowca dozór policji, zakaz kontaktu ze świadkami oraz kaucję w wysokości 20 tys. zł.
Pełnomocnik kobiety oskarżającej Bieniuka - adwokat Mateusz Dończyk – mówił we wtorek, że jego klientka twierdzi, iż została zgwałcona przez sportowca. Do zdarzenia miało dojść w nocy z piątku na sobotę w jednym z hoteli na terenie Sopotu. "Klientka podejrzewa, że została też odurzona narkotykami" – mówił Dończyk dodając, że z relacji kobiety wynika, iż "straciła świadomość".
Mecenas informował też, że w sobotę nad ranem kobieta miała wrócić do domu zamówioną najprawdopodobniej przez obsługę hotelu taksówką, a gdy doszła do siebie, zgłosiła się do lekarza, który dokonał obdukcji, a następnie powiadomiła policję. Dończyk dodawał, że w poniedziałek kobieta została przesłuchana przez sąd w obecności prokuratora oraz biegłego psychologa. Wyjaśnił, że jego klientka jest w bardzo złym stanie psychicznym.
Pełnomocnik sportowca, mec. Olga Jędraszko, w rozmowie z Fakt24 mówiła z kolei, że jej klient "sam stawił się na komisariacie policji w Sopocie, gdy dowiedział się o kierowanych przeciwko niemu zarzutach". "Oskarżenia kierowane przeciwko niemu nie są oparte na prawdzie" - powiedziała w rozmowie z Fakt24 mec. Olga Jędraszko.
Bieniuk grał m.in. w Lechii Gdańsk, Amice Wronki oraz Widzewie Łódź, a od 2014 roku jest jednym ze szkoleniowców w gdańskiej Lechii. Jego życiową partnerką była aktorka Anna Przybylska, która zmarła w 2014 r. Para doczekała się trójki dzieci.