- Tego typu wysiłki kinematograficzne idą w całkowitej sprzeczności z naszym wysiłkiem, chyba że nie staramy się umacniać naszej państwowości i chcemy ją osłabiać. To podcina zaufanie do państwa polskiego. To miliardy złotych wydane przez lata na promocję państwa polskiego przez różne grupy polityczne, a takim filmem uderza się w fundamenty zaufania do państwa polskiego - powiedział w programie "W punkt", komentując film "Zielona granica" Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki.
W piątek ogólnopolską premierę miał film Agnieszki Holland "Zielona granica", który dotyczy niedawnych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. W filmie polskie służby mundurowe zostały przedstawione jako bezwzględni okrutnicy, kierujący się niskimi pobudkami i niestroniący od aktów przemocy. Film wywołał silna krytykę ze strony sporej części Polaków, która nie godzi się na obrażanie polskiego munduru.
Temat filmu i jego społeczny odbioru został poruszony dziś w programie "W punkt" w TV Republika. Prowadząca Katarzyna Gójska zwróciła uwagę, że środowiska celebryckie atakują związkowców Straży Granicznej, broniących się przed zarzutami przedstawionymi w obrazie Holland. NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej wystosował mocne oświadczenie, w którym pada znane z czasów niemieckiej okupacji w Polsce hasło "tylko świnie siedzą w kinie".
Poseł PiS, Marek Ast, nie ukrywa, że "film robiony był na polityczne zamówienie".
- Uderza w wizerunek Polski, uderza w honor polskiego munduru. Widzimy, jak heroicznie polska Straż Graniczna strzegła w 2021 r. polskiej granicy z narażeniem zdrowia, życia. Mieliśmy wówczas już te przypadki różnych happeningów posłów opozycji, aktywistów, którzy atakowali granicę. Ta granica została obroniona. Po czasie przyznano rację, że tak trzeba było czynić, bo bronimy nie tylko granicy Polski, ale także Unii Europejskiej
- stwierdził Ast.
TVP INFO: Tysiące kinomanów oceniło „Zieloną granicę”. Holland ma powody do wstydu
Wyraźnie wyartykułował, że "państwo powinno stanąć w obronie swoich funkcjonariuszy", "a żołnierz musi mieć pewność, że wykonując rozkazy, wykonuje je dla najjaśniejszej Rzeczypospolitej i całe aparat państwowy i klasa polityczna stanie po jego stronie".
Poseł Artur Dziambor, kandydat Trzeciej Drogi w wyborach do Sejmu, przyznał, że dobrze, iż strażnicy bronią się. Dodał, że nie widział filmu, jednak w swojej tematyce "jest bardzo mocno polityczny i bardzo mocno niepotrzebny w tej kampanii wyborczej, ponieważ jest częścią tej kampanii".
- Bardzo źle, że się pojawił w trakcie kampanii wyborczej. Tego typu rzeczy nie powinny się dziać, ponieważ wypuszczenie tego typu filmu, o takiej tematyce, który miał coś takiego pokazywać, traktuje mniej więcej tak, jak film "Smoleńsk". Nie wiemy, co się stało, w związku z czym film fabularny, która ma pobudzić pewne emocje nam pokaże, co się stało
- stwierdził.
Prowadząca wskazała, że nie tylko Straż Graniczna została w filmie ukazana w krzywdzący sposób. - Lekarze są pokazani poniżej poziomu felczera, tam np. panie psycholog, które wspierały funkcjonariuszy, są przedstawione jako "panie na godziny", z ostrą sugestią, że to są po prostu prostytutki. Jest też odwołanie do polskich kobiet, które mają podobno lubić takich, "co mocno ciapatych tłuką". To jest obraz szerszy, obraz społeczeństwa, w którym są kobiety wynaturzone, lekarze idioci, którzy USG nie potrafią używać - wyliczała Gójska.
- Ja bym wolał, żeby Polacy dowiadywali się, jak wyglądała sytuacja, od osób, które się tym rzeczywiście zajmowały, bez przekazu partyjnego jednego i drugiego, ponieważ filmy tego typu sprawiają, że trzeba będzie tłumaczyć, że to tak nie wyglądało. Jest taki film amerykański, komedia w sumie, "Abraham Lincoln - łowca wampirów". Tam przemieszanych jest bardzo dużo biograficznych, rzeczywistych, faktycznych wydarzeń z życia Abrahama Lincolna, i w tle jest sytuacja, że on całą walkę, którą stoczył, stoczył z jakimiś wampirami mieszkającymi w USA. Śmiałem się wtedy, że trzeba będzie kiedyś tłumaczyć następnym pokoleniom, że to nieprawda, że były wampiry i Lincoln je zwalczał, bo będą stamtąd czerpać wiedzę. Mimo tego, że to głupi film. Chciałbym, żebyśmy tak nie budowali wiedzy społeczeństwa, na podstawie takich właśnie przekazów. Szczególnie, że znam twórczość pani Holland i wiem doskonale, że to musi być nacechowane politycznie
Wyraził także oburzenie zacytowaniem przez prezydenta Andrzeja Dudę fragmentu pisma związkowców w zakresie hasła "tylko świnie siedzą w kinie".
- To mi się bardzo nie podoba. Im wolno, a prezydentowi nie wolno tego cytować. Często w polskiej polityce jest przesada, również ze strony opozycji, gdy mówiła, że w wyniku działań rządu będzie zimno, nie będzie czym palić - to przesadna krytyka. (...) Związkowcom wolno [cytować okupacyjne hasło], to ich zakład, instytucja, politycy powinni uważać - to film, jakieś dzieło artystyczne lepsze/gorsze, pokazujące prawdę/nieprawdę, w każdym filmie można się dopatrzeć czegoś takiego. (...) Takich przekłamań jest dziesiątki i setki w zależności od epoki i one są odpowiednio oceniane. To filmy fabularne, a nie dokumentalne
- ocenił Konieczny.
Tomasz Rzymkowski, wiceminister edukacji i nauki, wskazał, że "zamysł reżysera i scenarzysty był jednoznaczny".
- Upokorzyć Polaków, nie tylko strażników granicznych, nie tylko polskich lekarzy, nie tylko ogół społeczeństwa jako ludzi zaburzonych psychicznie, ale również podać w świat te kłamliwe kalki dotyczące chociażby polskiego antysemityzmu. Przywołam scenę, którą dość dobrze jeden z dziennikarzy, który oglądał ten film, przywołał: polska SG zatrzymuje autobus, w którym jedzie polska pani psycholog, która z racji urody przypomina przybyszkę ze Wschodu. Wystraszona zaczyna modlić się "Ojcze Nasz". To żywe kalki z ukrywania przez Polaków Żydów przed Niemcami. To próba sprzedaży tej narracji, że Polacy uczestniczyli w Holokauście. To jest paskudne. Ja się bardzo dziwię naszym celebrytom - oni teraz ten film chwalą, ale gdy pojadą na wakacje do egzotycznych krajów, to niech się nie zdziwią, że ludzie, którzy ten film obejrzeli, mogą napluć im w twarz, gdy zorientują się, że pochodzą z Polski