Dziś rano w mediach zrobiło się głośno po słowach Donalda Tuska, w których wyparł się tego, co mówił o Donaldzie Trumpie. Potem było jeszcze głośniej - gdy dziennikarka, która zadała problematyczne dla szefa rządu pytanie, miała usłyszeć o "końcu współpracy". Teraz Monika Rutke z portalu tysol.pl zamieściła oświadczenie odnoszące się do sytuacji.
Dziś rano podczas briefingu prasowego z Donaldem Tuskiem, dziennikarka portalu tysol.pl Monika Rutke zadała szefowi rządu pytanie dotyczące jego słów z marca 2023 r., w których wprost powiązał Donalda Trumpa z rosyjską agenturą, twierdząc, że był on zwerbowany przez rosyjskie służby.
Tusk uciekał od odpowiedzi, jednak dopytywany wyparł się swoich słów sprzed ponad roku.
Sprawa jednak miała ciąg dalszy. Monika Rutke przekazała w mediach społecznościowych, że została "poinformowana przez panią Rucińską, że więcej nie będzie zapraszana na konferencje". Dodała, że słowa do niej skierowane miały brzmieć: "Na tym kończymy współpracę".
Agnieszka Rucińska, odpowiedzialna za kontakty z mediami w Kancelarii Premiera, zaprzeczyła, twierdząc, że to "kompletna bzdura".
- Umówiłyśmy się z panią redaktor na jedno pytanie. Znała godzinę wylotu. Tyle. Jedyne, co powiedziałam, że więcej się z nią na nic nie umówię, po tym jak zaczęła krzyczeć po zakończeniu konferencji - napisała Rucińska.
Monika Rutke na stronach portal tysol.pl zamieściła oświadczenie dotyczące dzisiejszego zajścia.
"Zadałam pytanie o to, jak po sugestiach o rzekomą "rosyjską agenturalność" ma zamiar prowadzić politykę zagraniczną ze Stanami Zjednoczonymi, których prezydentem będzie Donald Trump, na które jednak Donald Tusk odpowiedział wymijająco. Dlatego, pomimo że nie miałam już dostępu do mikrofonu, doprecyzowałam swoje pytanie. W tym momencie pani Agnieszka Rucińska poinformowała mnie, że "złamałam zasadę" (nie mam pojęcia jaką, ale prawdopodobnie tym, że doprecyzowałam pytanie) i oznajmiła, że "kończymy współpracę" – tak dokładnie brzmiały słowa Agnieszki Rucińskiej W mediach społecznościowych napisałam, interpretując te słowa, że dotyczyły one niezapraszania mnie na konferencje PDT. W rzeczywistości były to słowa o "końcu współpracy" – czymkolwiek ona jest. Być może ta interpretacja była zbyt pochopna, jednak mam w pamięci sytuację, gdy dziennikarze TV Republika nie byli wpuszczani na konferencje Bartłomieja Sienkiewicza czy na konferencję sztabu kryzysowego Donalda Tuska w związku z powodzią"
- brzmi fragment oświadczenia.
Portal zapowiedział także publikację nagrania z fragmentu zaistniałej sytuacji.
W dalszej części oświadczenia, Rutke napisała także o "zastanawiającym" zachowaniu organizatorów konferencji.
"Gdy poprosiłam operatora, żeby nagrywał ich wypowiedzi, jeden z nich zarzucił mi, że mu grożę. Po czym powiedział, że >>zgłosi mnie do służb, żeby mnie sprawdzili<<. Co to znaczy? Nie wiem, ale faktycznie to brzmiało groźnie"
- czytamy w oświadczeniu.