KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Katowicki RDOŚ podpisał umowę na odłów i eliminację rybnickich nutrii. Los miejskich maskotek przesądzony?

Los rybnickich nutrii wydaje się być przesądzony. Jak dowiedział się portal niezalezna.pl, w środę 2 października Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach podpisała umowę z firmą Kaban należącą do Macieja Lesiaka, która wygrała wcześniej ogłoszony przetarg na odłów i eliminację oswojonych gryzoni. Urząd Miasta Rybnika, który – jak przyznał – popełnił błąd i doprowadził do niekontrolowanego rozrostu populacji tych miejskich maskotek, ciągle ma jednak nadzieję na humanitarne rozwiązanie problemu i na umieszczenie nutrii w azylu. Jednak czas na uratowanie zwierząt właśnie drastycznie się skurczył, a sprawa budowy azylu najwyraźniej utknęła na etapie rozwleczonej biurokracji.

Rybnickie nutrie były oswojone i promowane przez Urząd Miejski. Teraz mają zostać uśmiercone.
Rybnickie nutrie były oswojone i promowane przez Urząd Miejski. Teraz mają zostać uśmiercone.
UM Rybnik - FB/UM Rybnik

Obecnie trwa wyścig w czasie w kwestii uratowania zwierzątek. UMR decyzję o dzierżawie terenu pod ewentualny azyl dla nutrii wyda około 8 października. Wówczas sprawę wniosku o azyl będzie mógł dopiero rozpocząć rozpatrywać GDOŚ. Tymczasem 2 października RDOŚ podpisał umowę w wykonawcą umowę na odłów i eliminację śląskich (w tym i rybnickich) zwierzątek, do których przywiązali się mieszkańcy. Ostateczny termin odłowu i eliminacji rybnickich nutrii to zaś 9 grudnia 2024, zgodnie z zapisami umowy pomiędzy zwycięzcą przetargu i wykonawcą zlecenia a katowickim RDOŚ.

Sytuacja jest bulwersująca o tyle, że dotyczy zwierząt, które przywędrowały do miasta kilka lat temu i zostały przez mieszkańców Rybnika oswojone, a rządzący Rybnikiem włodarze z PO często wykorzystywali je do ocieplania wizerunku miasta oraz do jego promocji. Nowych mieszkańców Rybnika potraktowano po prostu jako miejskie maskotki. Przejawiać się to miało m. in. w fotografowaniu się z nimi, ogłaszaniu konkursów na ich imiona oraz na dokarmianiu ich. Zrobiono z nimi kalendarz, informację o nich wykorzystano do żartów z okazji prima aprilis, a "Prezydent Piotr Kuczera pisał, że nutrie stają się symbolem Rybnika!" – wytknął przedmiotowe traktowanie żywych stworzeń rybnickim władzom z Platformy Obywatelskiej poseł Łukasz Litewka.

Był nawet moment, w którym nutria miała być dodana do herbu Rybnika

– przypominał parlamentarzysta w emocjonalnym wpisie na FB.

Podpisano umowę w wykonawcą odłowu i eliminacji rybnickich nutrii

Informację o podpisaniu umowy ze zwycięzcą przetargu na odłów i eliminację oswojonych gryzoni przekazała portalowi niezalezna.pl Natalia Zapała, rzecznik katowickiej regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

W dniu dzisiejszym została podpisana umowa z wykonawcą. Jeśli chodzi o wnioski o ewentualny azyl lub środki zaradcze w stosunku do nutrii mamy informacje, że jakieś wnioski spływają do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nie mamy na chwilę obecną informacji, ile ich dotychczas wpłynęło i w jakiej liczbie. Dla nas na chwilę obecną zobowiązująca jest umowa z wykonawcą

– powiedziała Zapała.

Nadmieniła również, że RDOŚ przygotowuje się do uzgodnienia harmonogramu odłowu i eliminacji oswojonych zwierząt. Ostateczny termin, kiedy nutrie mają zostać uśmiercone, to 9 grudnia.

Umowa opiewa na odłowienie i eliminację do 200 gryzoni na terenie całego województwa śląskiego. Taką liczbą od początku operował zarówno Urząd Miasta w Rybniku, jak i katowicki RDOŚ. Z szacunków RDOŚ wynikało, że w całym województwie śląskim osiedliło się 200 nutrii. Mowa tu nie tylko o Rybniku, ale i o innych lokalizacjach, w których bytują te zwierzaki. Ewa Zgrabczyńska, aktywistka prozwierzęca, która pod koniec sierpnia zorganizowała w Rybniku akcję liczenia tych gryzoni, a także zaangażowała się w proces stworzenia dla oswojonych nutrii azylu, twierdzi, że to o wiele zaniżone szacunki jak na województwo, a w samym Rybniku nutrii jest przeszło dwie setki.

Myślę, że nadal możemy mówić o sytuacji, w której liczebność populacji przekracza dwieście nutrii. Na samym brzegu, na którym byliśmy, który ciągnie się od oczyszczalni do miejsca kawałek przed lokalną restauracją McDonald's, naliczyliśmy kilkadziesiąt zwierząt łącznie z norami i gniazdami, gdzie znajdowały się osobniki młode, jeszcze niewychodzące. Mówimy zatem o populacji o potężnym potencjale

– wyjaśniała portalowi niezalezna.pl Zgrabczyńska.

Przegrana walka o azyl dla nutrii?

Podpisanie przez RDOŚ umowy na odłów i eliminację nutrii, opiewający na kwotę około pół miliona złotych, odbywa się niezależnie od faktu, że równocześnie aktywiści prozwierzęcy i mieszkańcy Rybnika, którzy nagłośnili temat, walczą o utworzenie dla nutrii azylu. Wnioski w tej sprawie kierowane są jednak do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, nie zaś do katowickiej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Na tę chwilę do GDOŚ wpłynął jeden wniosek o utworzenie azylu dla nutrii. Wniosek wpłynął de facto wczoraj po południu [1 października – red.], o ile dobrze pamiętam. Jest właśnie weryfikowany pod kątem kompletności dokumentów. Wiem, że w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że lada chwila drugi wniosek ma do nas wpłynąć. Czekamy na niego

– przekazała niezaleznej.pl Joanna Niedźwiecka, rzecznik GDOŚ.

Równocześnie nie chciała się wypowiadać na temat umowy zawartej przez katowicki RDOŚ. Zaznaczyła, że nie chce wchodzić w jego kompetencje. Nadmieniła też, że GDOŚ cały czas jest otwarty na utworzenie azylu dla nutrii.

Gdyby rybnickich nutrii nie udało się uratować, byłby to cios i policzek zarówno dla mieszkańców Rybnika, jak i dla aktywistów, którzy walczyli o ich ocalenie.

Gdyby tych 500 tys. złotych zamiast na przetarg w sprawie odstrzału zostało przeznaczone na przetarg pod hasłem "odłów nutrii oraz wybudowanie i umieszczenie ich w azylu", to myślę, że nadal znaleźliby się chętni, by podjąć się tej inicjatywy. Choćby organizacje prozwierzęce, które mogłyby przystąpić do takiego przetargu. A ustawa o inwazyjnych gatunkach obcych (IGO) mówi wyraźnie, że jest taka możliwość i że alternatywą dla uśmiercania zwierząt jest azyl

– wyjaśniła portalowi niezalezna.pl Ewa Zgrabczyńska, była dyrektor poznańskiego zoo.

Nadmieniła, że sytuację komplikują przepisy o inwazyjnych gatunkach obcych. Gatunki takie nie mogą np. zostać przyjęte przez ogrody zoologiczne, by tam po sterylizacji dokonać żywota i naturalnie wygasić populację. Wedle jej słów, ogrody zoologiczne zwyczajnie nie mają na to środków finansowych. Jednak Zgrabczyńska dodała również, że nutrie, niegdyś hodowane na mięso i skóry, nie są gatunkiem, który trzymany w niewoli wymaga jakichś specjalnych warunków. Mało tego - ich utrzymanie w azylu aż do wygaszenia populacji mogłoby być wręcz w pewnych warunkach tańsze niż decyzja o odłowie i ich eliminacji.

Powiem tak: nutria z jednej strony zjada bardzo dużo materiału roślinnego jak na zwierzę takich wymiarów. Są to jednak stosunkowo tanie produkty. Mówimy tu o warzywach korzeniowych jak marchew czy burak pastewny. Druga bardzo istotna kwestia jest taka, że jeśli nutrie pozostaną na tym terenie, na którym mieszkają, to szczerze powiedziawszy ilość roślin, które stanowią podstawę pożywienia tych zwierząt, jest wystarczająca.  Dodatkowe dokarmienie - po to, żeby być pewnym, że są utrzymane w dobrostanie - wystarczy. Pozostawienie ich w tym miejscu powoduje też to, że bardzo gwałtownie spadają koszty utrzymania, jeśli chodzi o karmę. Koszty będą jednak wysokie, jeśli chodzi o zabieg kastracji. Lekarze weterynarii, obligatoryjnie nie tylko z ustawą, ale i ze zdrowym rozsądkiem, muszą wykastrować wszystkie osobniki

– tłumaczyła Zgrabczyńska.

Aktywistkę zbulwersował fakt, że na odłów i eliminację zwierząt RDOŚ przeznaczył aż pół miliona złotych.

To są ogromne pieniądze. Za tych 500 tys. można zrobić bardzo nowoczesny azyl, i to nie tylko dla nutrii, a na dodatek pokryć z tego koszty utrzymania zwierząt. Jedna nutria do odstrzału miała kosztować zgodnie z przetargiem 2270 złotych. To szok absolutny

– zauważyła Zgrabczyńska.

Rozwleczona biurokracja dobije rybnickie nutrie?

W przestrzeni medialnej w związku z eliminacją rybnickich nutrii pojawił się chaos medialny. Jeszcze na początku września portal niezalezna.pl został poinformowany przez Ewę Zgrabczyńską o tym, że na stole leży kilka bardzo poważnych propozycji, dotyczących utworzenia azylu dla nutrii.

Z tego, co wiem, co najmniej jedna bardzo poważna oferta, jeżeli chodzi o azyl. Termin wnoszenia propozycji [6 września - red.] został zachowany. Jest to oferta dzierżawczyni, która na samym brzegu rybnickiej rzeczki, gdzie bytują nutrie, dzierżawi od wielu lat od miasta obszar o powierzchni prawie dwóch hektarów. Ta pani podjęła się wybudowania tego azylu od podstaw. Do tego, jako że zajmuje się zwierzętami, ma woliery na działce obok. Byłoby zatem gdzie przenieść zwierzęta już na czas kastracji. Byłaby to zatem genialna koncepcja ponieważ zwierzaki nie musiałyby być gdziekolwiek daleko translokowane. Tak naprawdę pozostawałyby przy tej rzeczce, wykastrowane i zamknięte, a populacja wygasałaby w naturalny sposób

– wyjaśniła sytuację portalowi niezalezna.pl Zgrabczyńska.

W tamtym czasie, w pierwszej połowie września, zarówno RDOŚ, jak i UMR odmówiły podawania szczegółów w sprawie. Wszystko zmieniło się jednak 23 września 2024. Wówczas to GDOŚ poinformował za pośrednictwem swojej strony internetowej, że nie wpłynął doń żaden wniosek w sprawie azylu dla nutrii.

Informujemy, że do 23 września br. do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nie wpłynął ani jeden wniosek o utworzenie azylu dla nutrii z Miasta Rybnika. Wbrew różnym deklaracjom, które pojawiały się w mediach, nadal żaden nowy podmiot nie podjął się tej działalności

– przekazała instytucja.

Portal niezalezna.pl zapytał wówczas Urząd Miasta w Rybniku, co z propozycją utworzenia azylu na wspomnianym terenie dzierżawionym od miasta?  

Rzecznik Urzędu Miasta w Rybniku Mariola Michalska zastrzegła, że sama decyzja o utworzeniu azylu dla nutrii to prywatna inwestycja, z którą miasto nie ma nic wspólnego. Zaznaczyła, że Rybnik jedynie dzierżawi miejsce pod ewentualny przyszły azyl. Jak się zresztą okazało, umowa dzierżawy na teren, na którym miałby powstać azyl, wkrótce ma wygasnąć. To uniemożliwiłoby utworzenie na nim schronienia dla miejskich nutrii. Dotychczasowa dzierżawczyni wystąpiła zatem do miasta z wnioskiem o dzierżawę długoterminową. Tu jednak znów zaczynają się biurokratyczne schody.

Przeprowadziliśmy tam wizję ze względu na to, że [dotychczasowa dzierżawczyni - red.] chce długoterminowo dzierżawić ten plac. Teraz czekamy. Wg ustawy długoterminowy najem musi zostać ogłoszony, dlatego zostało to podane do wiadomości publicznej. Sprawa musi poczekać trzy tygodnie. Po tym czasie, ok. 8 października, zostanie wydana decyzja o dzierżawie

– przekazała portalowi niezalezna.pl Michalska.

Portal niezalezna.pl ustalił również, że kwestia dzierżawy długoterminowej była główną przeszkodą, która stanęła na drodze skompletowaniu wniosku do GDOŚ w sprawie azylu. 

Po podpisaniu decyzji przez RDOŚ z wykonawcą zlecenia na odłów i eliminację nutrii portal niezalezna.pl zwrócił się z pytaniem o komentarz do Urzędu Miasta Rybnik. Mariola Michalska, rzecznik instytucji, przekazała jednak, że 3 września, kiedy do włodarzy Rybnika dotrą wszystkie dokumenty, w sieci zostanie opublikowane oficjalne stanowisko UMR w tej sprawie.


W jaki sposób nutrie znalazły się w Rybniku?

Nutrie, w liczbie kilkunastu osobników, przybyły do Rybnika kilka lat temu. Kiedy o sprawie odstrzału rybnickich nutrii zrobiło się głośno, Urząd Miasta w Rybniku przyznał, że miasto popełniło błąd, dopuszczając do niekontrolowanego rozrostu populacji, a zwierzęta na samym początku ich przygody z Rybnikiem należało odłowić, wysterylizować i umieścić w miejskim azylu, by były atrakcją miasta. Tak się jednak nie stało.

Nutrie, dokarmiane przez mieszkańców, rozmnożyły się ponad stan. Chociaż wszyscy wiedzieli, że to gatunek inwazyjny, którego bytowanie na konkretnym obszarze zagraża rodzimej przyrodzie, nikomu nie zapaliła się w tej sprawie ostrzegawcza lampka. Sytuacja zmieniła się w listopadzie 2022 roku, kiedy to nutria została oficjalnie wpisana na listę – załącznik do rozporządzenia, dotyczący inwazyjnych gatunków zwierząt (IGO). Wówczas to do Urzędu Miasta w Rybniku przyszły wytyczne z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach, by zastosować się do rozporządzenia i pozbyć się uroczych miejskich maskotek, a także zaprzestać promowania nutrii oraz informowania o nich. Wśród podjętych działań zdemontowano m.in. poświęconą im ścieżkę edukacyjną. Rybnik zaś stanął przed szerszym problemem. Okazało się bowiem, że z budżetu miasta nie można przeznaczyć ani złotówki na to, by nutrie umieścić w azylu czy wysterylizować je. Urzędnicy w Rybniku rozkładali ręce i twierdzili, że nie mogą działać niezgodnie z ustawą. 

Z uwagi na fakt, że nutria jest inwazyjnym gatunkiem obcym – gmina nie może w żaden sposób wydatkować środków publicznych na ochronę tego gatunku poprzez sfinansowanie budowy azylu. Warto dodać, że urzędnicy próbowali znaleźć źródła pozyskania środków zewnętrznych, w celu wsparcia finansowego zainteresowanych przyjęciem nutrii zagród zwierzęcych na budowę azylu. Niestety, bez skutku. Aktualnie nie ma żadnych źródeł takich dofinansowań

–  poinformowali pod koniec sierpnia włodarze Rybnika.

Tymczasem zaś RDOŚ, wobec niemożności poradzenia sobie Rybnika z nutriowym problemem, ogłosił przetarg na odłowienie i eliminację tych miejskich maskotek. Decyzja ta oburzyła mieszkańców Rybnika oraz aktywistów, którzy postanowili wziąć sprawy we własne ręce i naprawić poważny błąd władz Rybnika.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#nutrie #Rybnik #odstrzał #ewa zgrabczyńska

Joanna Grabarczyk