Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

"Weto marszałkowskie", czyli wraca sejmowa zamrażarka? Czarzasty odpowiedział na to pytanie

Włodzimierz Czarzasty po tym, jak zapowiedział wczoraj nieistniejący w polskim prawie ruch określony przez niego "wetem marszałkowskim", dziś brnął w tym temacie dalej. "To jest mój krzyk przeciwko populizmowi" - stwierdził nowy marszałek Sejmu.

Autor: Anna Zyzek

Włodzimierz Czarzasty, który zastąpił Szymona Hołownię na fotelu marszałka Sejmu, wczoraj wieczorem w wyemitowanym orędziu rzucił, jakoby konstytucja RP miała mówić o tym, że "prezydent reprezentuje, a rząd rządzi". Jednak - im dalej, tym gorzej było. 

Najbardziej zadziwiającym, o czym powiedział Czarzasty, była zapowiedź wprowadzenia nieznanego w polskim prawie "weta marszałkowskiego". Jak tłumaczył: "wobec szkodliwych projektów legislacyjnych służących populizmowi i rozregulowaniu zasad funkcjonowania państwa".

Wniosek jest więc prosty. Koalicja 13 grudnia, w której jest również nowy marszałek Sejmu zapowiada w ten sposób kolejne etapy walki z prezydentem RP, Karolem Nawrockim. Bo przecież to Donald Tusk w ciągu ostatnich dni, wspomniał kilkukrotnie o pojęciu... sabotażu legislacyjnego. 

Warto zaznaczyć, że na orędzie Czarzastego odpowiedział w mediach społecznościowych szef Gabinetu Prezydenta RP, Paweł Szefernaker.

- Panie Marszałku, wybrało Pana 22 tysiące ludzi, przegrał Pan jako lider listy z kandydatem z ostatniego miejsca na liście, a próbuje Pan niegrzecznie pouczać Prezydenta RP wybranego przez ponad 10,5 mln Polaków

- napisał.

I przyznał, że nowy marszałek Sejmu pokazał "problem ze znajomością konstytucji".

Czarzasty brnie...

Autorefleksji jednak zabrakło. Dlatego dziś, podczas konferencji prasowej w Krakowie, Czarzastego zapytano wprost, czy "weto marszałkowskie" to tak naprawdę powrót zamrażarki sejmowej. Co odpowiedział?

 

"To jest mój krzyk przeciwko populizmowi. To jest moja reakcja (...) mówiąca: naprawdę, bądźmy rozsądni, bo Polska wymaga w tej chwili rozsądku. Zawsze wymaga rozsądku, ale w sytuacjach zagrożenia zawsze wymaga większego rozsądku".

Na tym jednak nie skończył swoich wywodów. Marszałek stwierdził, że uważa za rozsadnę blokowanie projektów ustaw, które, choć uważane za świetne, będą bardzo kosztowne, a co za tym idzie, ich realizacja będzie wymagała przeniesienia środków z np. ochrony zdrowia, obrony narodowej czy polityki społecznej. O tym, kto doprowadził NFZ do ruiny, zapomniał jednak wspomnieć. 

Czemu będzie służył (projekt takiej ustawy – red. dop.)? Temu, żeby ludzie znowu się konfliktowali? Temu, żeby ludzie się kłócili, żeby ludzie na wigilii (...) nie podawali sobie przy stole rąk? Bo rozdawnictwo jest bardzo piękne, tylko racjonalność i pragmatyzm polegają na tym, że skądś pieniądze trzeba wziąć

– grzmiał.

Dalej stwierdził, że zgłaszanie ustaw „tylko po to, żeby się nadal kłócić, żeby robić awanturę, żeby polaryzować środowisko i obywateli w Polsce jest szkodliwe w sytuacji wojny rosyjsko-ukraińskiej oraz wojny hybrydowej, której pokłosiem są ataki w cyberprzestrzeni czy akty dywersji na polskiej kolei".

Autor: Anna Zyzek

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane