Uwaga rodzice! Zagrożenie w szkołach. Agitatorzy i wolontariusze nie muszą mieć zaświadczenia o niekaralności
Wolontariusze, którzy zaczęli się masowo pojawiać w szkołach, np. przy okazji promowania idei LGBT z okazji tęczowego piątku, nie muszą się legitymować zaświadczeniem o niekaralności. Aby mogli pojawić się w placówce oświatowej, wystarczy zgoda jej dyrektora.
Od tego roku osoby pracujące z dziećmi muszą być zweryfikowane w Rejestrze Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym [RSPTS]. Obowiązek ten dotyczy: nauczycieli prowadzących zajęcia z dziećmi, pomocy nauczyciela, osób prowadzących zajęcia z dziećmi, które nie są nauczycielami, osób opiekujących się dziećmi podczas przewozu lub np. przy przejściu przez jezdnię, pracowników medycznych świadczących opiekę medyczną i stomatologiczną, praktykantów, którzy mają wykonywać ww. czynności wobec małoletnich.
Brak wymogu
Zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji czy wszyscy wolontariusze, którzy nie są uczniami szkoły i są wpuszczani na teren placówek edukacyjnych, muszą posiadać zaświadczenie o niekaralności. Nie – nie muszą. Jest jeden, niestety nieostry warunek, który powinni spełniać. Muszą być „pod stałym nadzorem nauczycieli, wychowawców, opiekunów itp.”
W przypadku gości, np. weteranów lub innych osób, zaproszonych za zgodą dyrektora na zajęcia lub uroczystości w przedszkolu, szkole lub w placówce, podczas których opiekę nad dziećmi sprawuje nauczyciel (nauczyciele) prowadzący zajęcia i decydujący o ich przebiegu, można przyjąć, że zaproszona osoba nie prowadzi innej działalności w rozumieniu art. 21 ust. 1 ustawy, a zatem uzyskiwanie informacji o niekaralności tej osoby nie powinno być wymagane
- podkreśla ministerstwo.
MEN w odpowiedzi przesłanej redakcji, uzasadnia, że w przypadku, „gdy nie ma możliwości pozostania dziecka na osobności z gościem, nieaktualizuje się ryzyko jego skrzywdzenia”.
Pisze też o zasadzie, że gośćmi mogą być wyłącznie osoby, „co do których nie zachodzi obawa, że mogą w jakikolwiek sposób stworzyć zagrożenie dla dziecka”. Odmienna wykładnia przepisów byłaby sprzeczna z ich celem i zamiast chronić dzieci, odbierałaby małoletnim prawo do uczestnictwa w cennych i rozwijających aktywnościach – uważa resort kierowany przez Barbarę Nowacką.
Wsparcie dla tęczowych piątków
Zdecydowanie nie można odbierać małoletnim szans uczestniczenia w tak „cennych i rozwijających” aktywnościach, jak tęczowy piątek m.in. z udziałem wolontariuszy i tzw. "edukatorów” czy pogadanki o LGBT i „równości”, które organizowane są w niektórych szkołach.
W tym roku mazowiecka kurator oświaty podczas konferencji prasowej wsparła akcję tęczowych piątków. Niezależna.pl zapytała o jej wypowiedzi biuro prasowe.
Każda inicjatywa, która sprawia, że dzieci w szkole czują się ważne, zaopiekowane - bez żadnych form wykluczenia bądź dyskryminacji - przybliża nas do wspólnego budowania szkoły takiej, jaką powinna być - równej i bezpiecznej dla wszystkich uczniów bez wyjątku. Kuratorium Oświaty w Warszawie nie jest zaangażowane w akcję „Tęczowy Piątek” w sposób systemowy. „Tęczowy Piątek” jest inicjatywą oddolną, uczniowską. Odbywać się ona powinna, podobnie jak wszystkie inne działania na terenie szkoły, z poszanowaniem prawa. Szanując autonomię w zakresie realizacji programu profilaktyczno - wychowawczego szkół, Kuratoriom Oświaty w Warszawie nie ingeruje w decyzje dyrektorów podejmowane w porozumieniu z radami rodziców i radami szkół, co do udziału i formy zaangażowania w to, lub inne przedsięwzięcie. Wartością nadrzędną przyświecającą działaniom Kuratorium Oświaty w Warszawie, jest natomiast zagwarantowanie szacunku do uczniów, które wypływa z podstawowego priorytetu Unii Europejskiej, jakim jest zwalczanie wykluczenia społecznego oraz zapobieganie wszelkim formom dyskryminacji ze względu na wiek, rasę, płeć, pochodzenie oraz orientację seksualną
– napisało kuratorium.
1 grudnia w Warszawie odbędzie się wielki protest przeciwko seksualizacji dzieciom, co stopniowo wdraża rząd koalicji 13 grudnia, w tym resort edukacji z Barbarą Nowacką na czele.
Źródło: niezalezna.pl
