- Podjęcie ponownie tematu przymusowej relokacji migrantów w Europie zainspirowali Niemcy. Wydaje się, że chcą pozbyć się ludzi, którzy przybyli do nich w 2015 r. i obciążają system zabezpieczenia społecznego - mówił w radiowej Jedynce europoseł PiS, Zbigniew Kuźmiuk.
Ministrowie spraw wewnętrznych krajów członkowskich UE, obradujący w miniony czwartek w Luksemburgu, po kilkunastu godzinach negocjacji, przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy". Liczbę tę ustalono na 30 tys.
"Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę"
- czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.
O tej kwestii rozmawiał dzisiaj w Sygnałach Dnia z Katarzyną Gójską europoseł PiS, Zbigniew Kuźmiuk.
Wskazał on, że nie ma wątpliwości co do tego, że motywację do ponownego podjęcia sprawy przymusowej relokacji migrantów dali Niemcy.
- Niemcy zmagają się ze skutkami fali migrantów, którą przyjęli w 2015 r. To nie było tak, że Angela Merkel otworzyła drzwi z dobrego serca, tylko było to przymus przemysłu niemieckiego. Niemiecka gospodarka potrzebuje ok. 400 tys. nowych pracowników corocznie. Sądzono, że ci "inżynierowie" właśnie przypłynęli i Niemcy ich zagospodarują. Okazało się, że ci ludzie w ogóle zagospodarowani nie są. Pojawiły się informacje niemieckich urzędów zajmujących się edukacją i przyciąganiem tych ludzi na rynek pracy, bo ok. 65 proc. tych ludzi nie podjęło przez tyle żadnego zatrudnienia
Na pytanie prowadzącej, czy to znaczy, że Niemcy chcę pozbyć się tych, którzy są "niepotrzebni"?
- Wydaje mi się, że to jest taki mechanizm, że chcą pozbyć się ludzi, którzy obciążają system zabezpieczenia społecznego. Jeśli ktoś nie pracuje tyle lat, to z samych zasiłków pewnie żyć specjalnie nie może, więc część pewnie wkracza na drogę przestępczą, więc to jest dla Niemców problem i tych ludzi najchętniej by się pozbyli. Najpierw chcą wziąć "palec" - "30 tysięcy na 27 krajów, to przecież niedużo", ale jeśli ten system wejdzie to te limity będą w oczywisty sposób powiększane. To jest inspiracja niemiecka, ale robi to prezydencja szwedzka, bo też jest jej to na rękę - dodał Zbigniew Kuźmiuk.
#SygnałyDnia:Gościem audycji jest @ZbigniewKuzmiuk (PiS). https://t.co/wyzxkfMbqr
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) June 12, 2023