Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy decyzję sądu pierwszej instancji dotyczącą 37-letniego Mateusza M., podejrzanego o spowodowanie tragicznego wypadku na drodze S7 w Borkowie koło Gdańska. Mężczyzna, który w październiku staranował kolumnę samochodów, pozostanie pod dozorem policyjnym i będzie zobowiązany do stawiania się na policji siedem razy w tygodniu. Dodatkowo, sąd nałożył na niego poręczenie majątkowe w wysokości 100 000 złotych.
Przypomnijmy, że w nocy z 18 na 19 października na remontowanym odcinku trasy S7 doszło do wypadku z udziałem 21 pojazdów. W wyniku wypadku zginęły cztery dzieci, a 15 osób zostało rannych. Prokuratura zarzuciła Mateuszowi M., kierowcy tira, spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Śledczy ustalili, że mężczyzna znacznie przekroczył dozwoloną prędkość.
Mimo żądania prokuratury, sąd nie zdecydował się na tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Argumentacja sądu nie została na razie ujawniona. Prokuratura odwołała się od tej decyzji, jednak Sąd Okręgowy podtrzymał wcześniejsze postanowienie, zwiększając jednocześnie wolnościowe środki zapobiegawcze o 100 tys. zł poręczenia majątkowego.
Śledztwo w sprawie wypadku na S7 wciąż trwa. Prokuratura prowadzi intensywne czynności, zmierzające do dokładnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia. Mateusz M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był używany w trakcie wypadku.