Rafał Trzaskowski chcąc przypodobać się lewicowemu elektoratowi zdecydował się na obietnicę dotyczącą dofinansowania zabiegów in vitro. To spotkało się z oburzeniem środowiska jego kontrkandydata - Jana Śpiewaka. Zarzucają Trzaskowskiemu hipokryzję w tej sprawie.
Liderka warszawskiego Razem i kandydatka komitetu Wygra Warszawa na wiceprezydentkę ds. polityki społecznej Hanna Gospodarczyk przypomniała, że wczoraj Trzaskowski - kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy - zadeklarował, że po ewentualnej wygranej będzie kontynuował i rozszerzy program dofinansowywania przez miasto zabiegów in vitro.
Gospodarczyk stwierdziła, że już dwa lata temu walczyła o to, aby PO wprowadziła dofinansowanie in vitro i "bardzo ją rozbawiła i zażenowała" deklaracja Trzaskowskiego.
Myślę, że Rafał Trzaskowski, który do tej pory nie interesował się warszawską polityką samorządową, nie wie o tym, że jego własne ugrupowanie - PO - w radzie miasta blokowało nasz projekt "In vitro dla Warszawy" - powiedziała Gospodarczyk.
Jak mówiła, wówczas z koleżankami i kolegami z partii Razem zebrała 18 tys. podpisów mieszkańców pod obywatelskim projektem refundacji in vitro. "A co zrobiła PO w radzie miasta? Schowała ten projekt do szuflady na ponad rok, trwało to rok, zanim PO ocknęła się, że rzeczywiście samorząd może prowadzić politykę zdrowotną i może dofinansowywać in vitro. Wprowadziła swój program ponad półtora roku po tym, jak złożyliśmy podpisy, dla mnie to jest hipokryzja i nieznajomość tego, co się dzieje w Warszawie" - mówiła Gospodarczyk.
Oceniła, że "Rafał Trzaskowski nie zna miasta, nie zna swojego ugrupowania i jest niewiarygodny w tym co robi".