Niezwykle ważne słowa padły w homilii podczas mszy świętej w miesięcznicę tragedii smoleńskiej. - Moi drodzy, sursum corda, w górę serca! Powierzmy Chrystusowi nasze sprawy i sprawy naszej ojczyzny. Proszę, zaufajmy Bogu, niech on nas prowadzi do zwycięstwa - mówił ks. Bogdan Bartołd.
W kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. w archikatedrze warszawskiej odbyła się uroczysta msza święta w intencji ofiar tragedii. Wzięli w niej udział przedstawiciele władz państwowych z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Był też prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
W homilii usłyszeliśmy o prześladowaniu chrześcijan. Ludzie wierzący przeżywają niekiedy bardzo trudne chwile.
- Ile dziś osób w szkole, na uczelni, w pracy, jest atakowanych za swoją wiarę, przyznawanie się do kościoła. Wyśmiewani, ciągle prowokowani, osamotnieni w swoich poglądach, pytają niekiedy: "Proszę księdza, czy to ma jeszcze sens? Czy nie lepiej ukryć swoje poglądy i milczeć? Dlaczego mam jeszcze słuchać zaczepnych uwag pod swoim adresem?" - mówił ks. Bogdan Bartołd.
Dzisiejszy świat chce wszystko budować bez Boga. Pamiętacie, jak zareagował Piłat na Chrystusa? Umył ręce! Dziś słyszymy "przestańcie wreszcie mówić o Bogu". Niektórzy coraz częściej i głośniej mówią: "kościół niech idzie do zakrystii, niech tam cicho siedzi".
Ksiądz Bartołd przytoczył też wydarzenia, jakie miały miejsce w 2010 roku po tragedii smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu, kiedy ludzie musieli bronić krzyża. - A czy zapomnieliśmy, jak w kwietniowe dni do nas krzyczano na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim: "Chcieliście krzyż stawiać, jakim prawem? zabierajcie go stamtąd, bo przeszkadza, narusza strukturę architektoniczną ulicy" - cytował, dodając:
A czyż ja nie słyszę ciągle tych pytań: dlaczego każdego 10 dnia miesiąca odprawiana jest msza święta? Komu i czemu to służy, po co to tyle czasu trwa, po co o tym pamiętacie?
Jak zaznaczył kapłan, okrzyki i towarzysząca im otoczka wciąż towarzyszy księżom.
W ostatnim czasie to się wzmaga. Jesteśmy świadkami bolesnych wydarzeń w życiu Kościoła. Kościół jest oskarżany, że wtrąca się do polityki, bo strzeże bożego prawa "nie zabijaj". Z powodu zgorszenia grzechami kapłanów wielu ludzi ma pokusę odejścia od Kościoła czy wręcz apostazji. Ale my, ludzie wiary, nie możemy zapomnieć, że Kościół to Chrystus!
"My, chrześcijanie, mamy być jak lampy, jak latarnie morskie, które w mroku śmierci wskażą ludziom pogubionym drogę do nieba. A więc, moi drodzy, sursum corda, w górę serca! Powierzmy Chrystusowi nasze sprawy i sprawy naszej ojczyzny. Proszę, zaufajmy Bogu, niech on nas prowadzi do zwycięstwa" - zakończył.