W ostatnich dniach media ujawniły przypadek kobiety o imieniu Anita, u której w 36. tygodniu ciąży w szpitalu w Oleśnicy przeprowadzono zabieg aborcji ze względu na zagrożenie dla jej zdrowia fizycznego i psychicznego, uśmiercając prawie 9-miesięczny płód - przeprowadzono "indukcję asystolii" (wbicie igły do serca z podaniem chlorku potasu).
Śledztwo ws. przeprowadzenia w szpitalu w Oleśnicy aborcji z naruszeniem prawa prowadzi Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy.
"W Powiatowym szpitalu w Oleśnicy zabito Felka - dziecko w 9. miesiącu ciąży, wykonując mu zastrzyk w serce z chlorku potasu. U Felka zdiagnozowano wrodzoną łamliwość kości, czyli niepełnosprawność, przy której większość dzieci przeżywa, są sprawne intelektualnie i istnieje leczenie celowane tej wady. Do chwili porodu nie dało się określić jak głębokie będą jej konsekwencje. W szpitalu w Łodzi, do którego najpierw trafiła Mama Felka, oferowano jej urodzenie chłopca przez cesarskie cięcie w znieczuleniu ogólnym, a następnie specjalistyczną pomoc medyczną. Niestety za namową organizacji aborcyjnej, mama Felka pojechała do szpitala w Oleśnicy. Tam wicedyrektor szpitala Gizela Jagielska wstrzyknęła Felkowi truciznę do serca. To był 37 tydzień ciąży"
- pisze na swoich stronach Fundacja Proelio.
PTGiP: Zabieg nie może być celowym uśmierceniem płodu
W związku ze sprawą z Oleśnicy, Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGiP) zwróciło się do minister zdrowia Izabeli Leszczyny o potwierdzenie prawidłowości rozumienia sformułowania "przerwanie ciąży" z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerwania ciąży.
PTGiP zwróciło uwagę, że ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia kobiety możliwa co do zasady jest terminacja ciąży bardzo zaawansowanej, jednak zgodnie z doktryną zabieg przerwania ciąży nie może polegać na celowym uśmierceniu płodu.
W piśmie do ministra zdrowia specjaliści konkludują, że zachowanie lekarza przeprowadzającego zabieg może podlegać ocenie w świetle art. 152 § 3 kodeksu karnego, zgodnie z którym kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
Kotula: Lekarzom brakuje wiedzy
Dzisiaj w rozmowie z RMF FM o komentarz do stanowiska pytana była minister ds. równości, Katarzyna Kotula.
Stwierdziła, że "nie jest fanem PTGiP".
- Uważam, że lekarzom w PTGiP brakuje wiedzy. Ja rozumiem, że mają swoją opinię. Problem polega, że aborcja była zakazana, że większość lekarzy jej nie wykonywało. Słucham organizacji, które mówią, że tej wiedzy brakuje, brakowało i jest kilku lekarzy w Polsce, jak doktor Jagielska, którzy są gotowi w każdej chwili pomóc kobietom
- powiedziała Kotula.
Unikała odpowiedzi na pytanie, czym różni się 37-tygodniowe dziecko w łonie matki i poza nim.
Stwierdziła za to m.in. że "ta aborcja powinna zostać przeprowadzona wcześniej".
Lekarze: Domagamy się sprostowania
W mediach społecznościowych Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii zapowiedział reakcję na wypowiedź Kotuli.
- Będziemy domagać się sprostowania tych nieodpowiedzialnych słów... Rozumiem, że Donald Tusk też tak uważa jako premier rządu? - napisał Bulsa.