Sprawa wymaga wyjaśnienia, Marian Banaś postąpił właściwie idąc na urlop - uważa rzecznik rządu Piotr Müller. Stwierdził, że wcześniej nie wykazano okoliczności, które prowadziłyby do odmowy Banasiowi dostępu do informacji niejawnych i teraz też takich dowodów nie ma poza materiałem jednej ze stacji.
- Nie wiem nic, na temat tego, aby prezes Najwyższej Izby Kontroli miał kontakty z osobami z półświatka
- powiedział Müller w czwartek w radiowej Jedynce pytany o artykuł "Rzeczpospolitej", w którym to gazeta pyta o uzyskanie przez Mariana Banasia certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, mimo że w ankiecie bezpieczeństwa osobowego są pytania dotyczące kontaktów z osobami z "półświatka".
- To jest teza jednej z komercyjnych stacji, w związku z tym, nie chcę jej powtarzać do czasu, kiedy nie zostanie to udowodnione
- powiedział rzecznik rządu. Dodał, że prowadzone wcześniej wobec Banasia postępowanie "nie wskazało żadnych okoliczności, które prowadziłyby do konieczności odmówienia dostępu".
"Zakładam, że wtedy takich okoliczności nie znano. Teraz też takich dowodów nie ma, poza materiałem, który został pokazany przez jedną z komercyjnych stacji" - mówił. Müller podkreślił, że sprawa szefa NIK wymaga wyjaśnienia, dlatego też, jak dodał, Marian Banaś "postąpił właściwie przechodząc na urlop bezpłatny na czas wyjaśnienia tych okoliczności".
Müller pytany o to, czy wiadomo, kto będzie kierował NIK na czas urlopu Banasia, odpowiedział, że procedura zastępstw jest określona w przepisach. Podkreślił, że NIK jest instytucją niezależną od rządu, dlatego on, jako rzecznik rządu nie powinien komentować kwestii tego, w jaki sposób NIK powinno regulować kolejność zastępstw.