Po posiedzeniach SN do dziennikarzy na krótki briefing wyszedł przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. - Wszystkie protesty wyborcze zostały uznane za częściowo zasadne, ale nie mające wpływu na wynik wyborów - wskazał przewodniczący Marciniak.
Na ostatnim posiedzeniu chodziło o protest obserwatora społecznego z komisji w Zabrzu. Dokonano tam czynności oględzin i na blisko 1,5 tys. kart do głosowania okazało się, że... jedna karta została błędnie przypisana.
Większość tych protestów to jedna kalka, powtarzają się numery OKW, różnica to imię i nazwisko wnoszącego protest, przy czym numer PESEL często bywa ten sam, tej osoby, która umieściła wzór.
– zaznaczył Marciniak.
- Jeżeli chodzi o to, o co wnioskował pan minister sprawiedliwości, to tyle co ja się orientuję, pojawiło się sporo ekspertyz różnych osób, z różnymi tytułami naukowymi. Decydujące jest to, czy podstawą takich ekspertyz są założenia prawidłowe (...) Takie rozważania statystyczne nie mogą stanowić podstawy protestu wyborczego. Każdy z nas mógłby usiąść i porównać wyniki w poszczególnych obwodach - podkreślił szef PKW.
Marciniak dodał, że nie widzi podstaw ani prawnych ani faktycznych przeprowadzenia liczenia głosów z 50, 500, 1500 czy nawet 5000 komisji.