Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie, Marta Śmiech, poinformowała PAP, że na wniosek prokuratury sąd zdecydował o wyłączeniu jawności rozprawy z uwagi na istotny interes prywatny rodziny zmarłej kobiety.
– Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Sąd przesłuchał dzisiaj córkę małżeństwa. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 20 listopada
– przekazała rzeczniczka.
Najpierw kłótnia, potem... pobicie
Z ustaleń śledczych wynika, że 8 lutego br. wieczorem małżeństwo wracało z przyjęcia u znajomych, gdzie oboje spożywali alkohol. Po powrocie do domu mężczyzna odkrył, że nie ma kluczy, co doprowadziło do kłótni między nietrzeźwymi małżonkami.
Jak ustaliła prokuratura, oskarżony Michał M. popchnął żonę, a ta uderzyła głową o drzwi, następnie o ścianę budynku i upadła na betonowy chodnik. Później mężczyzna miał pobić ją nieustalonym narzędziem i zostawić leżącą na mrozie przed wejściem do domu. Sam poszedł do mieszkającej w pobliżu rodziny. Po przebudzeniu w nocy wrócił do domu, wyważył drzwi i wciągnął żonę do środka. Ułożył ją na podłodze i przykrył kocem, ponieważ nie zdołał położyć jej na łóżku.
Rano, gdy się obudził, próbował obudzić żonę, jednak ta nie reagowała, więc wezwał pogotowie. Ratownicy stwierdzili u kobiety obrażenia głowy oraz silne wychłodzenie organizmu – temperatura jej ciała wynosiła 24,1°C. Kobieta zmarła po południu w szpitalu.
Prokuratura Rejonowa w Kraśniku oskarżyła 48-letniego Michała M. o zabójstwo żony z zamiarem ewentualnym.
„Dotkliwe pobicie żony po całym ciele, w tym spowodowanie poważnych, krwawiących ran głowy i pozostawienie jej przez 5-6 godzin na dworze, przy ujemnej temperaturze powietrza, musi prowadzić do wniosku, że Michał M. przewidywał możliwość śmierci żony i na to się godził”
– uznali śledczy.
Podczas śledztwa mężczyzna twierdził, że nie był świadomy, w jak ciężkim stanie znajdowała się jego żona. Uważał, że była jedynie bardzo pijana, dlatego nie mógł się z nią porozumieć. Dopiero rano miał zauważyć, że jej obrażenia są poważne. Przyznał, że uderzył żonę, ale zaprzeczył, by chciał ją zabić.
Oskarżony nie był wcześniej karany.
Za zarzucany czyn grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.