Po wtorkowym głosowaniu nad poprawkami zmieniony projekt sprawozdania zostanie przedłożony do ostatecznego głosowania na szczeblu komisji dzisiaj rano przez jej przewodniczącego Juana Fernanda Lópeza Aguilara, lewicowego polityka z Hiszpanii. Antypolskie zarzuty są powtórzeniem dotychczasowych formułowanych w PE i dotyczą m.in. funkcjonowania systemu legislacyjnego i wyborczego, niezależności sądownictwa i praw sędziów oraz ochrony praw podstawowych w Polsce. Sytuacja w zakresie praw podstawowych dotyczy w szczególności wolności słowa, wolności i pluralizmu mediów, wolności akademickiej, wolności zgromadzeń i zrzeszania się. Rezolucja dotyczy także mowy nienawiści, dyskryminacji społecznej, przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Sprawozdanie ma zostać poddane debacie i głosowaniu na posiedzeniu plenarnym we wrześniu br.
Zdaniem europosła Krasnodębskiego te kroki, kierowane przeciwko Polsce, były do przewidzenia.
Odczekano na wynik wyborów i teraz następuje zaostrzenie walki. W Parlamencie Europejskim, który jest bardzo lewicowy, na pewno nastąpi teraz wzmożenie ataków. Opiera się to na doniesieniach medialnych, które są fałszywe i wyolbrzymione.
- podkreśla w rozmowie z „Codzienną”.
Jak dodaje, ataki nie będą miały większego znaczenia w sensie skutków prawnych, natomiast będą kształtowały atmosferę wokół Polski. Podkreśla jednocześnie, że zarzuty formułowane przez grupę europosłów wcale nie muszą być podzielane w Komisji Europejskiej, ponieważ – co zdaniem eksperta warto podkreślić – Ursula von der Leyen była jedną z pierwszych osób gratulujących prezydentowi Andrzejowi Dudzie wyboru na nową kadencję.
To jest bardzo pozytywny sygnał. Ona z kolei spotkała się po tym z bardzo brutalnymi atakami na Twitterze.
- mówi prof. Krasnodębski.
Jak informuje, inny bardzo ważny polityk europejski, kanclerz Niemiec Angela Merkel, nie jest zwolenniczką powiązania wydawania środków unijnych z praworządnością, o co zabiegają lewica i PO w Brukseli. Europoseł podaje przykład, że kiedy niedawno zwracano uwagę szefowej niemieckiego rządu, że trzeba zastosować takie powiązanie np. w przypadku Węgier, niemiecka polityk odpowiedziała, że ma inne zdanie na ten temat.