Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Nam alarmować nie kazano. Ujawniamy: rosyjskie drony spadały – syreny milczały

Na terytorium Polski, w nocy z 9 na 10 września, gdy doszło do ataku ponad 20 dronów, praktycznie nigdzie nie został uruchomiony system syren alarmowych. Odpowiednie dyspozycje nie zostały wydane lub, co gorsza, zostały zignorowane. W wielu miejscach nie mógł on zadziałać, bo nie funkcjonuje kluczowa infrastruktura.

MSWiA na swoich stronach internetowych prowadzi poradnictwo dla cywili, np. jak spakować plecak ewakuacyjny i jak zareagować w chwili alarmu.

Problem, że w praktyce nic nie zadziałało w chwili próby, czyli w nocy z 9 na 10 września. O spóźnionym alercie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB) media już szeroko pisały.

Nastąpił po godz. 7:00, a zagrożenie rozpoczęło się  poprzedniego wieczoru, o godz. 23:30. Dochodzi jednak nowy aspekt tej kompromitacji – milczące syreny alarmowe. 

Procedura a praktyka

Doszło do niedopełnienia zasad procedury SPO – 13. Na czym ona polega? Standardowa Procedura Operacyjna z Krajowego Planu Zarządzania Kryzysowego (KPZK) dotyczy ostrzegania i alarmowania ludności oraz wojsk o zagrożeniu uderzeniami z powietrza. Jest to część systemu zarządzania kryzysowego, a jej realizacja polega na uruchamianiu syren alarmowych oraz stosowaniu innych form komunikacji, aby ostrzec społeczeństwo o nadciągającym zagrożeniu. 

Szef obrony cywilnej na danym terenie jest odpowiedzialny za alarmowanie ludności. Na szczeblu wojewódzkim jest to wojewoda; na szczeblu powiatowym – starosta; w mieście – burmistrz, a w gminie – wójt.

Zgodnie z procedurą dyżurny RCB przekazuje dyżurnemu wojewódzkiego centrum zarządzania kryzysowego (WCZK) komunikat: „UWAGA. ZAGROŻENIE Z POWIETRZA. WŁĄCZYĆ ODBIORNIKI RADIOWEJ SIECI OSTRZEGANIA”. Nakazuje on natychmiastowe uruchomienie odbiorników KF radiowej sieci ostrzegania na terenie województwa. 

Dyżurny WCZK nakazuje na terenie województwa natychmiastowe uruchomienie odbiorników KF radiowej sieci ostrzegania o zagrożeniu z powietrza, informuje służby wojewódzkiego systemu ratowniczego o zagrożeniu (PSP, PRM, Policja i inne). 

Dyżurny powiatowego centrum zarządzania kryzysowego (PCZK) po otrzymaniu z odbiornika KF komunikatu radiowego o zagrożeniu, uruchamia procedurę alarmowania ludności cywilnej na terenie powiatu poprzez OGŁOSZENIE ALARMU, w szczególności z wykorzystaniem systemu syren alarmowych, a także ośrodków radiowych i telewizyjnych, systemów teleinformatycznych oraz urządzeń rozgłoszeniowych stacjonarnych i na pojazdach. 

Tyle założenia. A praktyka? Procedura SPO-13 została uruchomiona przez RCB.  Syreny jednak milczały. Zapytaliśmy o to RCB, władze wojewódzkie oraz kilkadziesiąt samorządów z woj. lubelskiego, podlaskiego i mazowieckiego. Obraz jest wstrząsający.  

Umywanie rąk

Nie prowadzimy ewidencji uruchomień syren alarmowych na szczeblu powiatu i gminy – stwierdził rzecznik RCB, w odpowiedzi na pytania Niezalezna.pl. RCB nie wydało dyspozycji o włączeniu systemów alarmowych. Jak twierdzi ta instytucja, nie należy to do jej zadań. 

Zejdźmy na poziom województw. W Lubelskiem – jak nas poinformowały służby prasowe – sygnał z RCB o prawdopodobnym zagrożeniu uderzeniami z powietrza Dyżurny Operacyjny WCZK otrzymał o godz.  23:23. Komunikat o zagrożeniu uderzeniami z powietrza został odebrany o godz. 23:54 oraz o godz. 7:35. Informacje, według oficjalnego stanowiska,  zostały przekazane do wszystkich 24 powiatów, zgodnie ze wspomnianą wyżej procedurą SPO – 13.  

Tymczasem, w najbardziej zagrożonych starostwach i gminach, sygnał alarmowy się nie rozległ. Z naszej kwerendy wynika, że Powiatowe Centra Zarzadzania Kryzysowego otrzymały drogą mailową informację o prowadzeniu nasłuchu komunikatów ostrzegania oraz alarmowania i w efekcie prowadziły nasłuch komunikatów ostrzegania i alarmowania, zgodnie z procedurą SPO-13.

Nie mieliśmy dyspozycji od wojewody – usłyszeliśmy od wielu z samorządowców. „Komunikaty odebrane przez Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego poprzez sieć radiową Wojewody Lubelskiego nie powodowały konieczności uruchomienia na terenie powiatu systemu alarmowania i ostrzegania poprzez uruchomienie syren alarmowych" – ten sam komunikat otrzymaliśmy od kilku starostw na Lubelszczyźnie.

„Zgodzę się, że nie poszła żadna dyspozycja od nas. Nie ma żadnego, klarownego przepisu, że mamy nakazywać powiatom włączanie syren”

– usłyszeliśmy od służb wojewódzkich.

Niesprawny sprzęt  

Hitem jest sytuacja w powiecie włodawskim. Tu zagrożenie było olbrzymie. Na jego terenie leżą słynne już Wyryki, gdzie został uszkodzony dom (mniejsza czy dronem, czy pociskiem).  Tu w nocy z 9 na 10 września nie było alarmu ostrzegawczego systemów syren i go być nie mogło.  Dlaczego?

Z uwagi na to, że w powiecie aktualnie trwają prace związane z budową nowego systemu wykrywania i alarmowania. Nie było więc realnej możliwości włączenia syren alarmowych do ostrzegania ludności – wytłumaczyło w mailu w odpowiedzi na nasze pytania starostwo. 

Co istotne sygnałów o niedziałających systemach alarmowych w powiatach mamy przynajmniej kilka z województw lubelskiego, mazowieckiego i podlaskiego. 

Skala zjawiska jest spora. Przypomnijmy, że Rada Ministrów przyjęła w maju 2025 roku Program Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej na lata 2025 – 2026. W jego ramach rząd planuje przeznaczyć 16,7 miliarda złotych w 2025 roku. Jednym z obszarów tegoż programu jest Bezpieczna Łączność Państwowa oraz system alarmowania, ostrzegania i powiadamiania.

 „Trwające już prace inwestycyjne obejmują także kwestie związane z modernizacją i rozbudową systemu alarmowania. Obecnie została opracowana już niezbędna dokumentacja w tym zakresie. Przypomnienia wymaga fakt, że jeszcze w sierpniu Wojewoda Lubelski podpisał 222 umowy na wdrożenie przepisów Ustawy o Ochronie”

– poinformował nas rzecznik województwa lubelskiego.

Zasadnicza kwestia, kiedy zostaną zrealizowane i będą gotowe do użycia? Samorządy z Podkarpacia skarżą się, że województwo zbyt późno uruchomiło wydatkowanie środków na Program Ochrony Ludności i przeznczone na ten rok pieniądze mogą przepaść. 

Obecne systemy są przestarzałe i niewydolne – duża część syren działa manualnie. Przykładem jest Krasnystaw i okolice.

Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego nie ma możliwości włączenia syren alarmowych. Może prowadzić nasłuch radiowy i po odebraniu odpowiedniego komunikatu powiadomić właściwe podmioty (urzędy gmin, urzędy miast) o konieczności uruchomienia syren. Syreny uruchamiane są ręcznie

 – tłumaczy starostwo portalowi.

Jest jeszcze inny problem. Można nazwać go „sporem kompetencyjnym”. Spowodowany jest tym, że częściowo za urządzenia alarmowe odpowiadają starostwa, częściowo gminy czy Straż Pożarna.  Żeby było „zabawniej”, system nie jest spójny. Inny sygnał wydaje syrena do informowania o pożarze, a inne wydają nowe urządzenia np. informujące o zagrożeniu przestrzeni powietrznej.  

Zamieszanie na Mazowszu, cisza na Podlasiu

Do chwili obecnej nie stwierdzono, aby jakikolwiek obiekt spadł na terytorium województwa podlaskiego. W nocy z 9 na 10 września 2025 roku dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego poinformował o natychmiastowym włączeniu nasłuchu i przekazał komunikaty na szczebel powiatów.

Gdzie zawyły syreny? Według naszych informacji – nigdzie. Zapytaliśmy, w których powiatach zdecydowano się na taki krok.  „Nie odnotowano obiektów niewiadomego pochodzenia na terenie powiatu w związku z powyższym nie uruchomiono systemu alarmowania – brzmi odpowiedź od kilku zapytanych przez nas nadgranicznych starostw.

 „Są różne sposoby na ostrzeganie mieszkańców przed niebezpieczeństwem. Komunikaty publikowane były przez Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych. Powiatowe Centra Zarządzania Kryzysowego brały udział w obiegu informacji zgodnie z procedurami. Służby monitorowały sytuację i pozostawały w najwyższym stanie gotowości. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przekazało komunikat (ALERT RCB) do obywateli. Weryfikowane były wszystkie informacje przekazywane przez obywateli na numer alarmowy 112. Wojewoda Podlaski, jak i służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo apelowały o spokój, rozwagę, nieuleganie dezinformacji oraz o korzystanie z wiarygodnych źródeł informacji”

– brzmi wymijająca odpowiedź rzecznika prasowego województwa podlaskiego. 

Na Mazowsze spadło przynajmniej kilka dronów.  I tu również coś zawiodło. Mamy informacje z kilku powiatów z wschodniej części województwa, że dyżurny Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego nie otrzymał komunikatu o zagrożeniu z powietrza na falach radiowych w paśmie KF. W związku z brakiem komunikatu o zagrożeniu z powietrza nie włączono syren alarmowych. Tak było np. w powiecie ostrołęckim.

Mamy też sygnał o powiatach, gdzie komunikat przyszedł, dyspozycja do włączenia syren również – jednak nie udało uruchomić się systemu. Cały czas czekamy na odpowiedzi na nasze pytania od służb prasowych województwa mazowieckiego.

Skutkiem tych niepokojących wydarzeń są konsultacje wojewodów ze starostami. Tak było np. w województwie lubelskim. Sztaby powiatowe przeszły na 24-godzinny system działania.  

Źródło: Niezależna.pl