37-latce, którą zatrzymali andrychowscy policjanci za kradzież futra, grozi nawet 5 lat więzienia. Rzecznik wadowickiej komendy powiatowej st. asp. Agnieszka Petek podała dziś, że kobieta usłyszała już zarzut. O jej dalszym losie zdecyduje sąd.
Policjantka poinformowała, że do kradzieży doszło w lutym w jednym z hoteli w rejonie Andrychowa.
"Pokrzywdzona była tam na rodzinnej uroczystości. Kiedy chciała wracać do domu okazało się, że nie ma jej futra. Na podstawie nagrań monitoringu funkcjonariusze ustalili, że wyszła w nim inna kobieta. Nikt jej nie znał. Policjanci z pionu kryminalnego wytypowali osobę odpowiedzialną za kradzież. Ustalili, że nadal jest w posiadaniu cennej odzieży"
Policjantka poinformowała w poniedziałek, że kobieta została zatrzymana w swoim mieszkaniu.
"Była zaskoczona wizytą funkcjonariuszy. Sądziła, że o kradzieży wszyscy już dawno zapomnieli i nikt nie będzie szukał futra. Policjanci znaleźli je w jej szafie. Kobieta usłyszała zarzut kradzieży, do którego się przyznała"
Futro jest warte około 1,2 tys. zł.
Kobiecie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.