Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Nowe, wstrząsające fakty w sprawie zbiorowego gwałtu pod Warszawą. Nikt nie chciał pomóc ofierze

Relacja kierowcy autobusu, który uratował ofiarę zbiorowego zgwałcenia pod Warszawą, jest wstrząsająca. - Ta dziewczyna powiedziała mi, że będąc już na drodze, starała się zatrzymywać samochody. Zrozpaczona, błagała o pomoc. Wszyscy ja omijali, ale nikt się nie zatrzymał - relacjonował dziennikowi "Fakt" kierowca autobusu linii 703, który nad ranem 28 lipca zatrzymał pojazd, by pomóc zauważonej na trasie młodej kobiecie, zachowującej się nietypowo.

Miejski autobus, Warszawa
Autorstwa Adrian Grycuk - Praca własna, - https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=57720829

To, co wyznał nieobojętny na cudzą krzywdę kierowca, jest szokujące.

Minąłem już przystanek, kiedy zobaczyłem biegnącą w moim kierunku po łące młodą kobietę. Nie powiem, zastanowiło mnie to, bo i pora była dość dziwna na bieganie, i miejsce, i padał deszcz. To nie był nikt taki, kto by po prostu wyszedł sobie rano pobiegać. Ludzie też nie biegną tak do autobusu. Ona biegła, można powiedzieć, co sił. Tak, jakby od tego czy zdąży, zależało jej życie... Tknęło mnie coś, by się zatrzymać

– relacjonował kierowca.

Ciąg dalszy jego opowieści jest jeszcze bardziej poruszający. Mężczyzna, który od 21 lat zawodowo prowadzi samochody, a od 16 lat kieruje warszawskimi autobusami powiedział, że uratowana kobieta, znalazłszy się już w autobusie, kucała przy drzwiach, "osłaniała się dłońmi i chowała twarz, jakby nie chciała, żeby ktoś zauważył, że jest w środku".

Zachowywała się bardzo dziwnie. Jakby była pod wpływem jakichś środków, trochę jak szalona.(...) Czekałem chwilę, żeby coś można było z tego wywnioskować. Ona płakała, starała się coś opowiadać.(...) Ewidentnie się bała. Rozglądała się cały czas. Pytała mnie, gdzie jest i cały czas mi dziękowała, cieszyła się, że żyje, że się zatrzymałem. Opowiedziała mi, że była w centrum Warszawy. Nie wiedziała, jak się tu znalazła. Mówiła, że kogoś uderzyła, że się wyrwała. To były takie strzępy informacji

– przekazał gazecie kierowca.

Wszyscy byli obojętni na krzywdę kobiety

Mężczyzna, który zdecydował się pomóc poszkodowanej, wstrząśnięty był jeszcze jednym wyznaniem kobiety:

Jedna rzecz nie daje mi spokoju i myślę, że warto o tym powiedzieć. Ta dziewczyna powiedziała mi, że będąc już na drodze, starała się zatrzymywać samochody. Zrozpaczona, błagała o pomoc. Wszyscy ja omijali, ale nikt się nie zatrzymał. Powiedziała mi, że nawet przed jednym uklękła na jezdni. Tłumaczyła sobie: albo mnie rozjedzie, albo uratuje. I to na nic. Zapytała mnie kilka razy: dlaczego nikt jej nie pomógł. I wiem, że może się wydawać, że to jest pijana osoba, że może nam coś zrobić. Tak. Ale jeśli nawet nie chcemy jej zabrać, zadzwońmy po pomoc, powiedzmy, co się dzieje

– mówił "Faktowi" kierowca.

Koszmarny gwałt pod Warszawą

Do zbiorowego gwałtu w okolicach miejscowości Janki pod Warszawą doszło w nocy z 27 na 28 lipca. Studentka bawiąca się w jednym ze stołecznych klubów poznała tam mężczyznę, który przedstawił się jej jako obywatel Hiszpanii. Zaproponował, że odwiezie kobietę do domu. Przyszła ofiara przystała na propozycję. Później miała stracić świadomość. Ocknęła się w samochodzie wiozącym ją w nieznanym kierunku, dotykana w miejscach intymnych przez nieznanych mężczyzn. Jak się okazało, w pojeździe oprócz niej znajdowało się jeszcze sześciu Kolumbijczyków.

Kobieta po wyrwaniu się z rąk swoich oprawców trafiła na pomocnego kierowcę autobusu. 

Mężczyźni zostali zatrzymani przez policję, a sprawa jest już w prokuraturze. 

W oparciu o dotychczas zgromadzone dowody ustalono, że w całą sprawę zamieszanych jest sześciu mężczyzn, pięciu z nich ogłoszono zarzuty udziału w zgwałceniu wspólnym, jeden z tych mężczyzn - kierowca pojazdu, którym się poruszali i w którym doszło do zdarzenia - otrzymał zarzut pomocnictwa

– przekazał mediom Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Dodał, że Sąd Rejonowy w Pruszkowie zastosował w stosunku do pięciu mężczyzn podejrzewanych o zgwałcenie wspólne środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy wskazując na obawę matactwa, ucieczki z Polski oraz posiłkując się surową karą jak może być orzeczona za popełniony czyn.

 



Źródło: Niezalezna.pl, Fakt

 

#gwałt #kolumbijczycy #zgwałcenie

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

JG
Wczytuję ocenę...
Wideo