Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Kowal zawinił, a Cygana powiesili. "Gazeta Wyborcza" oczernia abp. Jędraszewskiego

Najpierw fakty. W 2002 roku ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc otrzymuje zgłoszenia od rodziców uczniów ze szkoły w Woli Radłowskiej o przypadkach molestowania chłopców przez ówczesnego proboszcza Stanisława P. Biskup Skworc odwołuje wprawdzie Stanisława P. z funkcji proboszcza, ale wysyła go na posługę na Ukrainę, do Gródka Podolskiego, gdzie przypadki molestowania nie ustają. Potem P. wraca do Polski, gdzie pracuje w… szkole podstawowej w Krynicy Górskiej. W 2010 roku przechodzi na emeryturę.

W 2019 roku papież Franciszek ogłasza list apostolski „Vos estis lux mundi”, w którym przedstawia specjalne procedury dot. zwalczania nadużyć seksualnych. Według tych procedur kościół zobowiązany jest zająć się m.in. również sprawą księdza P.

Reklama

Dzisiaj biskup Wiktor Skworc jest już arcybiskupem katowickim i właśnie wydał oświadczenie w którym „wyraża żal i ubolewanie z powodu krzywdy wszystkich ofiar ks. Stanisława P.” i przyznaje się do odpowiedzialności. Pisze również jako były ordynariusz tarnowski list do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, aby ten, jako odpowiedzialny dziś za diecezję, podjął kroki związane z procedurami wymienionymi w papieskim liście.

Tymczasem dzisiaj na portalu gazeta.pl czytamy: Abp Wiktor Skworc chce wyjaśnień od abp. Jędraszewskiego. „Do takich sytuacji nie powinno było dojść”. I dalej:

„Arcybiskup katowicki Wiktor Skworc zwrócił się do arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o wyjaśnienia dotyczące ks. Stanisława P. Duchowny wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie. Gdy pojawiły się pierwsze oskarżenia, ksiądz został wysłany na Ukrainę”.

Dalej tekst informuje, że o sprawie powiadomiono też m.in. nuncjusza apostolskiego w Polsce i prymasa Wojciecha Polaka. Czyli co? Abp Jędraszewski tuszował, (a może nawet i krzewił, kto wie?) pedofilię wśród księży – prosty wniosek z gazetowyborczego przekazu. Tak też zrozumieli to czytelnicy portalu „Wyborczej” o czym świadczą zamieszczone pod tekstem niewybredne i obraźliwe dla arcybiskupa komentarze.

Nie pierwszy to raz, gdy pismo Adama Michnika posługuje się kłamstwem i manipulacją, gdy chce zohydzić kogoś, kogo bardzo nie lubi. Goebbels byłby dumny ze swoich naśladowców z ulicy Czerskiej.

 

Reklama