Europarlamentarzyści Platformy i Lech Wałęsa podpisali petycję w obronie wydalonej z Unii Europejskiej, szefowej Fundacji Otwarty Dialog Ludmiły Kozłowskiej. – Przekonywanie Polaków, że za pieniądze od bardzo podejrzanych oligarchów ze Wschodu, w Polsce ktoś będzie budować demokrację, to jest to dość kuriozalna teza - ocenił dziś wicemarszałek Senatu Adam Bielan (PiS).
Organizatorka wymierzonych w polski rząd akcji Ludmiła Kozłowska została deportowana z terenu Unii Europejskiej na Ukrainę! Polskie MSW wpisało Kozłowską do Systemu Informacyjnego Schengen, została ona oznaczona najwyższym alertem i wydalona z Unii Europejskiej.
Apel w trzech wersjach językowych - angielskiej, francuskiej i polskiej - a wszystko po to, by Ludmiła Kozłowska z "Otwartego Dialogu" wróciła do Polski. Tak "totalna opozycja" i jej sympatycy proszą Unię Europejską o pomoc. Wydalona Ukrainka nie ma wstępu na teren Unii, lecz w jej obronie stają m.in. Lech Wałęsa, Tomasz Lis czy Michał Boni. Tę listę nazwisk warto zapamiętać!
Nie chcę publicznie stawiać oskarżeń, bo to jest już rola służb specjalnych, natomiast mogę powiedzieć, że przekonywanie Polaków, że za pieniądze od bardzo podejrzanych oligarchów ze Wschodu, w Polsce ktoś będzie budować demokrację, to jest to dość kuriozalna teza. To bardzo źle świadczy o polskiej debacie publicznej, że tego rodzaju apele się pojawiają
- wskazał Bielan w programie "Kwadrans polityczny" w TVP1.
Przypomniał, że w ostatnich tygodniach doszło do podobnej sytuacji w USA, z których została usunięta "rosyjska agentka wpływu", według niego - również budująca sobie nieformalne, miękkie poparcie.
Kreowała się na obrończynię praw posiadania broni palnej i w ten sposób próbowała docierać do rozmaitych polityków. Amerykanie w pewnym momencie - bo to jest zawsze decyzja służb specjalnych, kiedy pracę takiego agenta wpływu przerwać, kiedy on staje się już coraz bardziej niebezpieczny - postanowili ją usunąć
- mówił Bielan, zwracając uwagę, że opozycja wobec prezydenta Donalda Trumpa nie protestowała.
Wszyscy rozumieli, że dla bezpieczeństwa państwa takie decyzje są czasem konieczne - podkreślił Bielan.
Wicemarszałek Senatu przypomniał, że w sprawie Ludmiły Kozłowskiej jest jednoznaczne oświadczenie ABW.
Trudno, żeby polskie służby specjalne publikowały materiały operacyjne, bo to jest często możliwość ujawnienia jakichś szpiegów - współpracowników naszych służb specjalnych
- tłumaczył Bielan. Zastrzegając, że mówi eufemistycznie dodał, że polskie służby oceniły, że wokół Kozłowskiej były niejasności.
Wicemarszałek Senatu skomentował również ostatnie sondaże.
Sondaże są dla nas, dla naszych kandydatów Zjednoczonej Prawicy, bardzo obiecujące, dlatego że wielu komentatorów i analityków skazywało nas w tych wyścigach o prezydentury dużych miast na porażkę. Mówiono, że my mamy szansę tylko w wyborach na poziomie wojewódzkim, natomiast w dużych miastach, szczególnie w drugiej turze, nasi kandydaci będą przegrywać
- powiedział Bielan.
Podkreślił, że dobre wyniki ZP w sondażach wiążą się z dużą aktywnością i pracowitością Patryka Jakiego, który kandyduje na stanowisko prezydenta Warszawy, oraz dobrą pracą w parlamencie i w komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzaty Wassermann - kandydatki na prezydenta Krakowa.