System kaucyjny ma ruszyć oficjalnie z dniem 1 października 2025 roku. W tym miesiącu w sklepach zaczną pojawiać się opakowania (puszki, butelki plastikowe i szklane) z oznakowaniem objęcia systemem kaucyjnym. Jest to prosty znak graficzny z napisem „KAUCJA 0,50 ZŁ” lub „KAUCJA 1 ZŁ”.
Na kilkanaście dni przed wdrożeniem systemu, którego wprowadzenie było kilka razy przekładane, przed wieloma supermarketami w całej Polsce trwa plac budowy. W sklepach wielkopowierzchniowych przekraczających 200 m² dobudowywane są pomieszczenia, w których mają stanąć automaty na odpady. Wiele sklepów wzięło się za to dosłownie w ostatniej chwili i jest mało prawdopodobne, by wszystkie zdążyły do daty granicznej. Założenie jest takie, że wkrótce każdy klient będzie mógł odzyskać kaucję za butelkę plastikową do pojemności 3 litrów, puszkę metalową i butelkę szklaną do 1,5 litra.
Będzie to kwota po 50 gr za plastik i metal i 1 zł za butelkę szklaną. Jednak przez pierwsze miesiące będzie trwał okres przejściowy, gdy na półkach znajdować się będą zarówno produkty w opakowaniach będących w systemie, jak i te same produkty przetwarzane na starych zasadach.
Ukryte koszty dla Polaków
Teoretycznie sprawa nie wydaje się kontrowersyjna, a zmiana ma wielu zwolenników wśród Polaków. Gdy jednak przyjrzeć się bliżej tym rozwiązaniom, widać ich minusy. Przeczytać o nich można w raporcie Deloitte „System kaucyjny – koszty, perspektywy, szanse”. Eksperci z firmy policzyli, jakie nakłady zostaną poniesione na funkcjonowanie systemu kaucyjnego. „Wyniki analizy finansowej uzyskane z wykorzystaniem modelu operacyjno-finansowego opracowanego przez Deloitte, umożliwiającego badanie wpływu różnych aspektów organizacyjnych, technicznych i logistycznych, wskazują, że łączny koszt inwestycyjny związany z uruchomieniem systemu kaucyjnego w Polsce, który opiera się na mieszanym modelu zbiórki opakowań i odpadów opakowaniowych, tj. uwzględniającym zarówno zbiórkę manualną, jak i automatyczną z wykorzystaniem maszyn weryfikujących i niszczących, może opiewać na kwotę bliską 14,2 miliarda zł (na lata 2025–2034). Prawie 65% tych kosztów, tj. 9,2 mld zł, związane jest z koniecznością przeprowadzenia niezbędnych prac budowlanych w celu dostosowania punktów zbiórki, natomiast ponad 22%, tj. 3,1 mld zł, stanowią wydatki na zakup butelkomatów” – czytamy w analizie. Dodatkowo wszyscy uczestnicy systemu będą ponosić koszty jego działania. Do 2034 roku ma to w sumie wynieść 23,1 mld zł. Przychody z działania nie będą niwelować wydatków. Szacuje się, że do 2034 roku sklepy zarobią 9,9 mld zł z tytułu nieodebranej kaucji i 5 mld zł za sprzedaż surowców.
Znów wygra większy
Z pewnością dodatkowym bonusem dla dużych sieci stanie się to, że system będzie większym wyzwaniem dla mniejszych, lokalnych sklepów. Mówił o tym ostatnio w serwisie Business Insider Jakub Ogórek, prezes Polskiego Systemu Kaucyjnego. „Weźmy na przykład Słowację. Funkcjonują tam międzynarodowe sieci i około 2,5 tysiąca sklepów niezależnych. Co się okazało, i to w krótkim czasie po wprowadzeniu systemu kaucyjnego? Sklepy, które do niego nie przystąpiły, straciły klientów i nawet 30–40 proc. obrotów. Dopiero wtedy zdecydowały się wejść do systemu” – powiedział ekspert.
Mniejszym sklepom będzie bardzo trudno sprostać wyzwaniom. Co prawda, mogą one zbierać te odpady manualnie, ale może to być trudne.
Butelkomaty natomiast to koszt kilkudziesięciu tysięcy złotych. Łatwo się jednak domyślić, że sieci handlowe będą przenosić koszty na klientów. Co ciekawe, część punktów sprzedaży zaczyna się już wycofywać ze sprzedaży produktów z systemu kaucyjnego. Napoje mają być wycofane m.in. z sieci drogerii Rossman. Zarządzający tymi sklepami uznali, że nie będzie im się opłacało stawiać na recykling, a zamiast butelek i puszek będą sprzedawać kartoniki, które nie podlegają nowym przepisom. System kaucyjny może okazać się też problemem dla firm odpadowych. Dotychczas bowiem większość plastiku i szkła lądowało w workach żółtych i zielonych w polskich domach. Teraz jednak będą trafiać z powrotem do automatów. Oznacza to, że firmy odbierające śmieci będą pozbawiane najbardziej wartościowego surowca. Przytaczany już przez nas raport mówi o wpływach mniejszych o 6,6 mld zł do 2034 roku. Można się więc spodziewać kolejnych podwyżek opłat za śmieci. Dodajmy, że obejmą one także osoby, które plastikowych i szklanych butelek po prostu nie używają.
Słabe efekty
Ale może to wszystko przyniesie znaczący efekt ekologiczny? To pytanie zasadnicze, bo nieraz w historii dobre w założeniu pomysły kończyły się absurdami i stratą. W 2020 roku Białystok chwalił się, że zakupił dwa butelkomaty po 48 tys. zł za sztukę i zacznie zarabiać na plastikowych butelkach.
Z każdej wrzuconej butelki miasto miało otrzymać 10 gr. Zarobione w ten sposób pieniądze miało przekazywać na sadzenie drzew. Po dwóch latach białostocka „Wyborcza” podała ze wstydem, jaki był efekt tej akcji. W sumie od stycznia 2020 do kwietnia 2022 roku do butelkomatów wrzucono 18 693 butelek PET. Na pierwszy rzut oka to nawet całkiem sporo, ale wystarczy rozbić to na liczbę dni, to okaże się, że w 2020 roku dziennie trafiało tam 11 butelek, a w 2021 roku już tylko osiem. To przełożyło się na wpływ niecałych 2 tys. zł. Nie był to więc spektakularny efekt, tym bardziej że za 100 tys. zł można dokonać olbrzymiej liczby nasadzeń.
I w tym wypadku nie należy się spodziewać oszałamiających efektów ekologicznych. Raport Deloitte twierdzi wprost, że będą to wartości marginalne.
– czytamy w raporcie. Wcześniej poziom recyclingu ma więc spadać.
Eko kosztem konsumentów
Tymczasem suchej nitki na założeniach nie zostawia Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców w latach 2018–2024. „W latach 2025–2034 kosztem 37,3 mld złotych, pomniejszonych o wpływy 14,9 mld zł, czyli za 22,4 mld złotych, mamy uzyskać efekt ekologiczny w postaci wzrostu recyklingu opakowań o 0,4 proc w stosunku do efektywności już funkcjonującego systemu gminnego. Kto na tym zarobi? Odpowiedzcie sobie sami. My, konsumenci, będziemy więcej płacić za towar w sklepie i tracić czas na noszenie opakowań do skupu, zamiast jak dzisiaj wygodnie wrzucić je do żółtego worka, aby za 2 lata uzyskać podobny efekt recyklingu, jaki mamy już dzisiaj” – napisał na portalu „X” Abramowicz.
Michał #Rachoń
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) September 15, 2025
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego pan Sławomir Cenckiewicz posiada dostęp do informacji niejawnych pic.twitter.com/AwnHndLY9o