Od kilku lat pisałam o tym, iż mianowanie na ambasadora RP przy ONZ prawej ręki komunistycznego kacyka Cimoszewicza to nie tylko skandal, ale i poważne niebezpieczeństwo - komentuje specjalnie dla portalu Niezalezna.pl Katarzyna Gójska, redaktor naczelna miesięcznika "Nowe Państwo" i wiceszefowa "Gazety Polskiej".
Widać było gołym okiem, iż Joanna Wronecka to tykająca bomba podłożona pod polską dyplomację. Ale miała wiernych obrońców - ministra Waszczykowskiego, jego doradcę Parysa, który mądrzył się na temat meandrów polityki międzynarodowej, której postronni obserwatorzy nie byli w stanie pojąć, a Wronecka miała być niemal geniuszem tej wielopłaszczyznowej gry. I tego „geniusza” właśnie ograli kremlowscy komicy. Chyba, że nasz „geniusz” przy ONZ miał jednak świadomość na co wpuszcza prezydenta RP? Nie wiem. Ale wiem jedno. Gdyby ktoś w MSZ rozumnie oceniał dorobek życiowy tej bliskiej Cimoszewiczowi postaci, to problemu by nie było. Polską dyplomacją nie kieruje już Witold Waszczykowski, zatem te uwagi do serca może sobie wziąć też minister Czaputowicz. Bo najwyraźniej i jego zaślepił blask profesjonalizmu Wroneckiej. A na przyszłość szefowie dyplomacji RP powinni wbić sobie do głowy jedną prostą zasadę - kogo chwali człowiek Moskwy w Polsce, na tego trzeba uważać.
Teksty Katarzyny Gójskiej na temat Joanny Wroneckiej można przeczytać, klikając poniżej:
Kadry Cimoszewicza jako dobra zmiana
Protegowana TW „Carexa” w akcji