Wzruszające słowa do wiernych podczas mszy świętej w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej wygłosił ks. Bogdan Bartołd: "O tym wydarzeniu zapomnieć nie można i o tym zapominać nie wolno, gdyż jedna i druga krew przelana za naszą Ojczyznę" - mówił. Po zakończeniu homilii w kościele rozległy się brawa.
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu delegacją udającą się na uroczystości katyńskie w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. W kolejną miesięcznicę tej tragedii odprawiona została msza święta w archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Jej uczestnicy wysłuchali wyjątkowej homilii.
- Tamten tragiczny lot do Katynia był podjęty w imię prawdy i w imię polskiej wolności. Bo taka była intencja, nie tyle podróży, ale pielgrzymki narodowej. W imię prawdy mamy obowiązek o nich pamiętać. Gdybyśmy o nich zapomnieli i o nich nie mówili, gdybyśmy zamilkli, to kamienie ze Smoleńska będą ciągle wołały o tym, co tam się stało 10 lat temu. Po raz kolejny ci, którzy chcieli zniszczyć pamięć, przekonali się, że nie da się tego zrobić. O tym wydarzeniu zapomnieć nie można i o tym zapominać nie wolno, gdyż jedna i druga krew przelana za naszą Ojczyznę.
- mówił ks. Bogdan Bartołd.
- Znów nie powrócili do rodzinnych domów ci, na których czekali najbliżsi. W tamtych pierwszych dniach po katastrofie słychać było cichy płacz i krzyk rozpaczy. Przez dłuższy czas w sercach najbliższych zagościła trwoga. Było wiele pytań, pytania te pozostawały bez odpowiedzi. W miarę upływu czasu zaczęły się pojawiać pytania dotyczące przyszłości: kto wypełni pustkę po tragicznie zmarłej bliskiej osobie?
- dodał kapłan.
Ksiądz Bogdan Bartołd podkreślił, że wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku zapisały się w naszej historii na stałe.
- Niektórzy myśleli, że to taki straszny sen, z którego zaraz się wybudzimy. A dziś wspominamy, tęsknimy, pamiętamy, modlimy się za nich
- powiedział.
Ale kapłan w homilii zwrócił także uwagę na ciemną stronę żałobnych dni.
- Przyszedł czas drwin z krzyża przed Pałacem Prezydenckim i robienia sobie z niego zabawy polityczno-satanistycznej. Budziło to w nas słuszny niepokój. Bogu niech będą dzięki, że ten czas już mija. Dziś, gdy przeżywamy trudny czas epidemii, nie tracimy wiary, że Bóg ulituje się nad swoim ludem
- podsumował ks. Bartołd.
Po zakończeniu homilii w świątyni rozległy się brawa.