Fundusze unijne w ramach programów krajowych są lepiej wydawane niż w regionalnych - podkreślił dziś wiceminister inwestycji i rozwoju Adam Hamryszczak. Dodał, że w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych zagrożonych jest 108 mln euro w pięciu województwach.
Przedstawiciel MIiR przedstawił w Sejmie informację bieżącą (na wniosek PiS) nt. wykorzystania krajowych i regionalnych środków europejskich.
Analizy wskazują, że pod względem zaawansowania realizacji programów - zarówno kontraktację środków, płatności na rzecz beneficjentów, wnioskowania o refundację do KE - znacznie słabiej radzą sobie programy regionalne niż programy zarządzane przez Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju
- podkreślił wiceminister.
Poinformował, że na koniec września średni poziom wykorzystania środków unijnych w kontraktacji w programach krajowych wynosił 67 proc. dostępnych środków, natomiast w Regionalnych Programach Operacyjnych 59 proc. - Duża różnica także jest odnotowana pod względem wnioskowania o renuncjację do Komisji Europejskiej. W programach krajowych jest to 22 proc. alokacji, a w regionalnych zaledwie 15 proc. - dodał.
Hamryszczak ocenił, że stan zaawansowania niektórych RPO jest na tyle niepokojący, że włączyła się w to KE. Chodzi o województwa: lubelskie, świętokrzyskie, podlaskie i warmińsko-mazurskie.
Wskazał, że według danych na 30 września br. w RPO "wciąż jest zagrożona kwota 108 mln euro" i dotyczy to pięciu województw. Na Podlasiu to (34 mln euro), w Warmińsko-Mazurskim (29 mln euro), Świętokrzyskim (22 mln euro), Śląskim (13 mln euro) i Małopolskim (blisko 10 mln euro).
W odniesieniu do województwa kujawsko-pomorskiego, to chciałbym podkreślić, że po interwencji ministra inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego dane na 30 września wskazują, że wyeliminowano zagrożenie utraty środków w ramach zastosowania zasady n+3. Niemniej jest to region o jednym z najniższych wśród regionalnych programów operacyjnych poziomów kontraktacji. Zaledwie 51 proc. środków dostępnej alokacji i jednym z najniższych poziomów wnioskowania o refundację do Komisji Europejskiej - zaledwie 14 proc.
- powiedział wiceszef resortu inwestycji i rozwoju.