Gen. Klisz pytany, ile bezzałogowych statków powietrznych leciało w kierunku Polski w nocy z 9 na 10 września odparł, że jest to trudne pytanie, bo de facto każdy obiekt w przestrzeni ukraińskiej, który kieruje się kursem zachodnim, jest traktowany przez Dowództwo Operacyjne jako lecący w kierunku Polski.
„Zatem tych obiektów było, według naszych danych, kilkaset. Natomiast nie wszystkie leciały bezpośrednio w naszym kierunku, oceniam, że takich obiektów było co najmniej kilkadziesiąt. Minęły Kijów i znalazły się na terenie zachodniej Ukrainy. Część z nich uderzyła w infrastrukturę na terenie tego państwa”
- wskazał gen. Klisz w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Podkreślił, że dwadzieścia trzy obiekty przekroczyły granicę polskiej przestrzeni powietrznej. Dowódca operacyjny zwrócił uwagę, że część obiektów została znaleziona w częściach, dlatego niektóre traktowane były w mediach np. jako dwa obiekty. Inne - jak dodał - uległy zniszczeniu w polskiej przestrzeni powietrznej.
Gen. Klisz zaznaczył ponadto, że z informacji dochodzących z Ukrainy wiadomo, iż „Rosjanie nawet w tzw. wabikach, które są środkiem do saturacji obrony powietrznej, montują materiały wybuchowe”.
„Więc narracja, że to były obiekty z kartonu i tektury, nie do końca jest prawdziwa” - stwierdził.