Rewizje u Roberta Bąkiewicza i w biurach Marszu Niepodległości przypominają czasy gomułkowskich trepów. Ten pierwszy sekretarz partii, znany z pogardliwych wobec poziomu umysłowego jego otoczenia dowcipów, wgryzł się w historię Polski bezdennym prymitywizmem działań, choć oczywiście w porównaniu do poprzedników z epoki Stalina i tak był gołąbkiem.
Nie wiem, czy wchodzący o godz. 6 rano do domu funkcjonariusze nie mieli nic innego na Bąkiewicza niż jakiś anonimowy okrzyk na jego marszu sześć lat temu, ale jeżeli chcieli uzyskać efekt mrożący, to zyskali głównie pogardę dla głupoty swoich działań.
Nie wiem też, kim chciał być Adam Bodnar, wchodząc do rządu, ale dzisiaj zamienia się w gomułkowskiego trepa i taki wizerunek sam skutecznie utrwala. Donald Tusk musi pamiętać, że prymitywizm Gomułki, który doszedł do władzy jako reformator, skończył się represjami w 1968 r. i masakrą na Wybrzeżu.
Władza, która nie ma żadnych ograniczeń poza patronem z zewnątrz, sama potrafi zamienić się ze śmiesznej w okrutną i nawet może nie zauważyć, jak do tego doszło.
Warsztaty z gadżetów erotycznych i promocja prostytucji za publiczne pieniądze - czytaj w weekendowym wydaniu #GPC wraz z dodatkami "Niecodzienna Gazeta Polska" oraz programem telewizyjnym.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) September 6, 2024
Więcej na https://t.co/1HYRtWjbz8 oraz na https://t.co/5oUNtNgoqJ pic.twitter.com/cSqXXaDDYI