Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Coraz więcej samotnych osób starszych na prowincji. Zapomniani seniorzy na polskich wsiach

W 2025 roku wiele polskich wsi mogłoby nosić nazwę Samotniki. To miejsce, w którym sporą część mieszkańców stanowią osoby starsze, które z dala od miasta pozostają zupełnie same. Ubywa domów wielopokoleniowych, krewni mieszkają daleko, miejscowość się wyludnia, sklepik upadł kilka lat temu, a komunikacji zbiorowej brak. Samotników w Polsce będzie przybywać. Choć istnieją programy wsparcia samotnych seniorów, to realnie pomoc nie dociera wszędzie tam, gdzie powinna.

Choć na wsi rzadziej mieszka się samotnie niż w dużych miastach, to jednak właśnie na terenach wiejskich bariery w dostępie do różnego rodzaju usług są największe. To tam najczęściej dochodzi do społecznej izolacji i wykluczenia. W szczególnie ciężkiej sytuacji są osoby starsze nieposiadające samochodu. 

Od Gwarna do Samotników

Pani Maria ma 78 lat i obecnie mieszka w Samotnikach. Ta wieś jeszcze 20 lat temu mogła nosić nazwę Gwarno. Bo tak właśnie tam było. Wiele rodzin, wielopokoleniowe domy, większość mieszkańców pracowała w rolnictwie. W sumie żyło tam ponad 200 osób. Było skromnie, czasem biednie, ale wzajemna pomoc była na porządku dziennym. Dzieci z jednej rodziny często były pod opieką sąsiadów, gdy rodzice lub dziadkowie musieli pracować.

Wszystkie dzieci ze wsi często spotykały się na prowizorycznym boisku na pobliskiej łące. Centrum życia stanowił wiejski sklepik. Można było w nim kupić większość produktów potrzebnych do domu, spotkać kogoś znajomego, porozmawiać i przeczytać ogłoszenia powieszone na tablicy. Nigdy nie jeździł tam żaden autobus, nie w każdym domu był też samochód, ale w każdej rodzinie były osoby, które w razie potrzeby jeździły na rowerze do miasteczka oddalonego o 6 kilometrów.

Kilka lat temu zmarł mąż pani Marii. Wcześniej na studia do Warszawy wyjechały dwie córki, które następnie znalazły pracę w stolicy i zamieszkały tam na stałe. Odwiedzają matkę raz na kilka tygodni, przy okazji przywożąc jej zakupy, które wystarczają na jakiś czas. Obecnie w podobnej sytuacji jest około połowy rodzin ze wsi. Właściciel sklepiku przeszedł na emeryturę i zamknął centrum życia wsi. Jego syn, podobnie jak córki pani Marii, wyjechał do miasta. Tak Gwarno stało się Samotnikami. Pani Maria już nie ma siły jeździć na rowerze. Co najmniej raz w tygodniu prosi sąsiada o podwózkę do miasteczka, aby tam mogła zrobić zakupy, również kupić leki w aptece. Sąsiad podwozi ją tylko w jedną stronę, gdyż zazwyczaj spieszy się do pracy.

Pani Maria z siatkami pełnymi zakupów do domu wraca autostopem, jeśli ma szczęście i uda jej się zatrzymać kogoś jadącego w kierunku Samotników.

Jeśli nie, musi wracać pieszo. Emerytka cierpi na nadciśnienie, choroby tarczycy, ma również problemy ze wzrokiem. To wymaga leczenia i regularnych wizyt u specjalistów. Z tym także pani Maria ma duży problem, ponieważ do miasta powiatowego, gdzie funkcjonują odpowiednie poradnie, ma 23 kilometry. Aby tam się dostać, najpierw musi dotrzeć do wspomnianego miasteczka, z którego do miasta powiatowego cztery razy dziennie kursują busy. Wcześniej często jeździł PKS, ale połączenie zostało zlikwidowane. Wizyta u specjalisty to dla niej całodzienna wyprawa. Dlatego niedawno zrezygnowała z kolejnych odwiedzin u lekarzy. Tak mimo wszystko jest lżej. Pani Maria usłyszała w telewizji, że gdzieś w Polsce gminy wysyłają pracowników do osób takich jak ona, by pomóc w codziennych czynnościach. Ale w jej okolicach nikt o tym nie słyszał.

Coraz mniej sklepów

Z Raportu Strategicznego firmy CPS GfK wynika, że w 2023 roku z rynku zniknęło ponad 2300 sklepów z produktami pierwszej potrzeby. Największą redukcję odnotowano wśród niesieciowych sklepów małoformatowych, drogerii oraz kiosków. Z kolei z danych Dun&Bradstreet, podanych przez „Rzeczpospolitą”, wynika, że również w 2024 roku zlikwidowano około 2 tys. sklepów.

Coraz mniejsza liczba mieszkańców wsi powoduje, że spada popyt, a więc prowadzenie sklepu przestaje się opłacać. Według wyliczeń serwisu „Wiadomości Handlowe”, nawet 4 mln mieszkańców wsi mają utrudniony dostęp do sklepu spożywczego. Często bywa też, że osoby mieszkające na wsi, ale pracujące w mieście, przy okazji robią zakupy właśnie w większych miejscowościach, co dodatkowo ogranicza opłacalność wiejskich sklepików.

Przybywa seniorów, a pomoc kuleje

Jednocześnie w Polsce rośnie odsetek gospodarstw jednoosobowych tworzonych przez seniorów. Domów wielopokoleniowych jest natomiast coraz mniej. Z danych GUS z 2024 roku wynika, że na wsiach mieszka ponad trzy miliony seniorów (65 plus), czyli 24 proc. ludności wsi. Dla porównania w 2010 roku było to niespełna dwa miliony, czyli 13 proc. Na wsiach systematycznie rośnie więc odsetek osób w wieku poprodukcyjnym. Polski Czerwony Krzyż (PCK) przeprowadził w styczniu tego roku badanie dotyczące samotności wśród osób starszych, które dostarczyło niepokojących danych i pokazało skalę problemu. Ponad 40 proc. polskich seniorów odczuwa izolację społeczną, a ponad 55 proc. osób powyżej 60. roku życia mieszka samotnie. Nie wiemy, ile dokładnie seniorów ze wsi żyje w ten sposób, ale można szacować, że to co najmniej kilkaset tysięcy.

W Polsce codzienne wsparcie domowe osób potrzebujących jest zadaniem gmin. Istnieją programy rządowe Opieka 75+ i Korpus Wsparcia Seniorów, które powstały za czasów Prawa i Sprawiedliwości. Były pierwszymi poważniejszymi inicjatywami na rzecz pomocy potrzebującym seniorom. W ramach programów gminy mogą otrzymać dofinansowanie usług sąsiedzkich czy opiekuńczych. Część kosztów musi więc ponieść samorząd. W teorii miało to rozwiązać problem, ale pojawiły się bariery organizacyjne, finansowe, prawne, terenowe i kadrowe. Rzecznik Praw Obywatelskich w raporcie z tego roku „Dostępność usług społecznych dla osób starszych mieszkających w gminach wiejskich” wskazał bariery. Chodziło między innymi o niedobór kadry (głównie lekarzy), duże odległości, problemy z transportem. Choć coraz więcej gmin przystępuje do programu, to potrzeby nadal są ogromne. Usługi sąsiedzkie mogą być wprowadzone uchwałą rady gminy, która powinna regulować między innymi warunki, wymiar i zakres usług. Jednak w latach 2024–2025 niektórzy wojewodowie uchylali takie uchwały, które zawierały błędy, gdyż rady nie do końca wiedziały, jak skonstruować regulacje. W efekcie w niektórych miejscach usługi nie mogły ruszyć lub były opóźnione. Tak było między innymi w gminach Lądek (wielkopolskie), Cedynia (zachodniopomorskie), Czarna (podkarpackie), Adamów (lubelskie). Problemem jest również niska świadomość mieszkańców o istniejących usługach publicznych, co powoduje niewielką liczbę wniosków o wsparcie.

Źródło: Gazeta Polska