Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

„Chcieli, żebym obciążył Ziobro”. Matecki opowiedział o areszcie wydobywczym

Ja miałem cały czas to poczucie, że jeśli skłamię, coś powiem złego na ministra Ziobro to ten areszt się zakończy decyzją prokuratorów - oświadczył po wyjściu z aresztu wydobywczego poseł PiS Dariusz Matecki. Oznajmił, że prokuratura szantażowała go na różne sposoby i jest przekonany, że nie jest ostatnim posłem, wobec którego takie środki zostaną podjęte.

W piątek chwilę po godzinie 17 poseł Dariusz Matecki opuścił areszt. Polityk spędził tam dwa miesiące. Po wyjściu na wolność podkreślił, że przez cały ten czas przetrzymywany był w areszcie wydobywczym. 

Reklama
"To było wydobycie zeznań oskarżających Zbigniewa Ziobro. Ja miałem cały czas to poczucie, że jeśli skłamię, coś powiem złego na ministra Ziobro to ten areszt się zakończy decyzją prokuratorów. To jest właściwie bardzo podobne do tego, co przeżywała pani Anna Wójcik"

– oznajmił.

Oświadczył, że Ziobro to jego "polityczny autorytet". - To człowiek, który pokonał mafie VAT-owskie, które dzisiaj wracają - zaznaczył. 

Stwierdził, że drugim powodem była zemsta polityczna. - Zemsta Donalda Tuska, zemsta Romana Giertycha, zemsta Adama Bodnara za te wszystkie rzeczy, które robiłem, jako nie tylko poseł, ale wcześniej jako radny, jako prezes fundacji Ośrodka Monitorowania Antypolonizmu - dodał.

Zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt. Podkreślił, że w mediach społecznościowych ma zasięgi często przewyższające media tradycyjne. - Proszę zauważyć, prokuratura wystąpiła o przedłużenie aresztu do 6 czerwca. Kiedy jest druga tura wyborów? 1 czerwca. Miałem być totalnie wykluczony z życia politycznego - ocenił.

"Obrzucono mnie błotem, totalnie, w TVN, w TVP. No przecież ja się czułem, jak osoba, która za komuny po prostu była w opozycji i była obrzucana totalnie błotem. To naprawdę było coś - powiem wprost - skandalicznego"

– powiedział.

Nie zabrakło ostrych słów w stronę prokuratury. - Co to są za ludzie, co trzeba mieć w sercu, żeby przez prawie dwa miesiące nie dopuścić do żadnego kontaktu syna z matką, żeby listy matki do syna chować gdzieś w biurku w prokuraturze - pytał. Podziękował wszystkim, którzy wspierali go w tym trudnym czasie.

"Zostałem przetransportowany do szpitala, do oddziału szpitalnego tutaj w areszcie dlatego, że przed - tak naprawdę - dwa miesiące przed aresztowaniem zdiagnozowano u mnie dziesiątki zmian nowotworowych w żołądku"

– oświadczył.

Zaznaczył, że miał zaplanowaną operację i informował śledczych diagnozie lekarzy, że "to się może przerodzić w groźniejszą postać nowotworu".

"Czyli co? Szantażowali mnie tym, że mam [...] zero kontaktu z rodziną. Cały czas odczuwałem próby wymuszenia zeznań, żeby w jakiś sposób obciążyć ministra Ziobro. Kwestia choroby [...] Myślałem że tu będę siedzieć ze dwa lata, bo wiem kim są dzisiaj ludzie w siłowo przejętej prokuraturze [...] wiem kim jest Adam Bodnar - on już nie ma nic wspólnego z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, to jest rzeźnik praw obywatelskich, to jest człowiek, który dąży do likwidacji demokratycznej opozycji w Polsce. Jestem przekonany, że nie jestem ostatnim posłem, który trafi do aresztu"

– podsumował.

Źródło: niezalezna.pl
Reklama