Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Chciał sprawdzić zaświadczenia - został wykluczony z komisji. Teraz opowiedział, co wyrabiał przewodniczący

Członek Obwodowej Komisji Wyborczej w stołecznej dzielnicy Włochy Rafał Kaniewski został wykluczony z gremium po tym, jak chciał sprawdzić zaświadczenia do głosowania wyborców. Na antenie Telewizji Republika opowiedział o całym zajściu i opisał szokujące zachowanie przewodniczącego.

Jak poinformował portal niezalezna.pl, Ruch Kontroli Wyborów przygotował specjalną aplikację, która ma ułatwić weryfikowanie tego, czy ktoś nie próbuje wielokrotnie oddać głosu na zaświadczenie o prawie do głosowania. W Gdańsku jednak, Komisarz Wyborcza Julia Kuciel, wydała wytyczne, by takich zaświadczeń nie weryfikować i zgłaszać próby sprawdzenia do Okręgowej Komisji Wyborczej.

Z powodu próby weryfikacji zaświadczenia doszło do szokującej sytuacji w Warszawie. Członek Obwodowej Komisji Wyborczej w dzielnicy Włochy, Rafał Kaniewski, został wykluczony z gremium. O szczegółach opowiedział na antenie Telewizji Republika.

Jak przekazał, jego podejrzenia wzbudził fakt, iż już o godzinie 7:00 przed drzwiami komisji czekała kolejka około 10 osób. Wszyscy mieli zaświadczenia. Co ciekawe, niektóre z tych osób taki dokument, nie z innej miejscowości, a po prostu innej dzielnicy stolicy. Zwrócił też uwagę, że zaświadczenia nie były podpisane przez burmistrza, prezydenta, a inspektora. 

Kaniewski chciał spisać numery zaświadczeń - co jest legalne - jednak spotkało się to ze zdecydowaną reakcję przewodniczącego komisji. - Przewodniczący mi powiedział, że to są dane osobowe. No ja powiedział, że nie - dane osobowe to imię, nazwisko, adres i PESEL. On wziął te zaświadczenia i powiedział, że nikomu ich nie da - poinformował. Jak dodał, przewodniczący nie chciał pokazać zaświadczeń także obecnemu na miejscu mężowi zaufania.

"Tak poza tym jeszcze inna sytuacja wzbudziła też nasze podejrzenia. Mianowicie, że za każdym razem, jak ktoś przynosi zaświadczenie to on - przewodniczący, albo wiceprzewodniczący - powinien zadzwonić do Urzędu Dzielnicy, do urzędnika wyborczego, żeby to potwierdzić, czy ta osoba nie zagłosowała dwa razy. On powiedział, że nie będzie dzwonił, bo tych zaświadczeń jest dużo, a w ogóle w dzielnicy są tylko dwie osoby wyznaczone do tego, że to za mało i te panie się denerwują. Mąż zaufania zadzwonił już osobiście do tej urzędniczki. Ona podniosła na niego głos, skrzyczała go można powiedzieć, że on w ogóle nie ma takich uprawnień i że to nie będzie sprawdzane"

– powiedział.

Kaniewski podkreślił też, że w pierwszej turze wyborów w jego komisji osób z zaświadczeniami zagłosowało aż 7 proc. 

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane