W środę NASK opublikowała komunikat dotyczący tego, że "zidentyfikowano reklamy polityczne na platformie Facebook, które mogą być finansowane z zagranicy".
Narracja ta została jednak rozgnieciona w pył się po wczorajszej publikacji wp.pl. Z ustaleń portalu wynika jasno, że za nielegalnymi reklamami politycznymi dotyczącymi wyborów prezydenckich w Polsce stała firma Estratos, która współpracowała z Akcją Demokracja.
Na czele Akcji Demokracji, która stoi za bezpardonowymi atakami na Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, stoi Jakub Kocjan. I choć Rafał Trzaskowski już próbuje zmienić narrację, jakoby za całą akcją stała Rosja, Polacy nie kupują takiego tłumaczenia. A także tego, że sztab kandydata KO stanowczo odcina się od jakichkolwiek związków z aferą.
Prof. Cenckiewicz: zostali złapani na gorącym uczynku
Do sprawy odnieśli się w programie "Republika Tajnych Służb" prof. Sławomir Cenckiewicz, oraz Wojciech Mucha - publicysta, badający tę kwestię.
Najkrócej rzecz ujmując - Tusk i jego ekipa została złapana na gorącym uczynku. Wiemy dziś, że cała operacja ględzenia od wielu miesięcy o ingerencji w wybory w Polsce była jakimś rodzajem manipulacji i hucpy. I jak się okazuje, była to opowieść o sobie, o tej ekipie. To ona jest beneficjentem tej operacji, która w ramach wyborów prezydenckich jest realizowana od dłuższego czasu. Ciekawa będzie zatem sytuacja wyborcza i powyborcza - i jak zostanie rozegrana.
– powiedział prof. Cenckiewicz.
I jak ocenił: "gdyby oni wygrali, oni nie będą się cofać o krok do tyłu. Konsekwencje wydłużą się w procesie. Wydaje mi się, że to będzie tak przeciągane, że może nawet zostanie zapomniane albo będzie zajmowało umysły kogoś, kto będzie chciał wrócić do kwestii ingerencji w wybory, ale nie będzie miało żadnego wpływu".
Jeśli zaś przegrają - to Tusk ma wyrwane zęby. I będzie mu bardzo trudno, aby udowodnić, że ta ingerencja miała miejsce. Tusk interpretuje ingerencje w wybory tylko wtedy, gdy ktoś szkodzi jego kandydatowi.
– wskazał.
Mucha: największa akcja dezinformacyjna w historii III RP
Wojciech Mucha, który w swoim filmie nieco bliżej przyjrzał się całej tej akcji, rozszyfrował między innymi, że "aktory" pojawiający się na szkalujących kandydatów prawicy, to osoby związane ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej.
To nie jest zwykła brudna kampania. To jedna z najbardziej bezczelnych operacji dezinformacyjnych ostatnich lat. Spoty udające sondy uliczne? Są. Aktorzy zamiast przechodniów? Jest. Reklamy za setki tysięcy złotych? Też.
— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) May 15, 2025
Tropy prowadzą do Akcji Demokracji – organizacji, która… pic.twitter.com/paKupRp2x0
Jak wskazał na antenie Republiki - do przyjrzenia się tej sprawie, zainspirowała go kampania przed wyborami samorządowymi w Krakowie.
"Teraz to samo robi się w odniesieniu do całej Polski. Chodzi tutaj o reklamy internetowe, które są puszczane, poza oficjalnym obiegiem, niepodpisane przez komitety, kreowane na akcje społeczne. Kocjan kilka dni temu zapowiadał w nielegalnej TVP, że również akcja bilboardowa będzie miała miejsce"
– przyznał.
I zaznaczył, że "pod przykryciem akcji profrekwencyjnej, zmienia się nastawienia wyborców, obrzydza się kandydatów, na których Polacy - zdaniem autorów takiej kampanii - mieliby głosować. Na YT Akcja Demokracja przedstawia taki filmik, który zniechęca do głosowania na Mentzena, bo w sytuacji wojny, Polska miałaby nie mieć się czym bronić".
Ten spot w serwisie YT na wczoraj widziało ponad 1,2 mln Polaków. To jest realna grupa wyborców. Niech co 10 się zastanowi, czy może jego wyborów powinien być inny... Jeśli zaś przeskalujemy ilość materiałów, którą wypuszczali, na YT wydano setki tysięcy złotych. I to było rozpowszechniane przez innych - np. przez Cezarego Tomczyka, który film wyprodukowany przez tych ludzi, publikuje z komentarzem atakującym Karola Nawrockiego. Trudno nie odnieść więc wrażenia, kto jest za to odpowiedzialny. Dziś pojawiają się informacje, że za tym mają stać osoby powiązane z PO, np. córka jednej z senator PO. Platforma przed tym nie ucieknie. Ani Trzaskowski, który wręczał Kocjanowi nagrodę, ani Donald Tusk. Ta sprawa się tak łatwo nie skończy.
– ocenił Mucha.
Dodał również, że Jakub Kocjan w 2024, "pewnie wpisując się w szerszy projekt, działał wobec amerykańskiej Polonii. Było to zapewne wymierzone przeciwko Donaldowi Trumpowi oraz JD Vancowi. Pieniądze na tę akcję były zbierane przez tą spółkę austro-węgierską, powiązaną z byłym lewicowym rządem Węgier".
Publicysta nie ma wątpliwości: "To jest największa akcja dezinformacyjna w historii III RP".
"Spisek międzynarodowy przeciwko Polsce"
Zdaniem prof. Cenckiewicza, cała ta akcja jest "spiskiem międzynarodowym przeciwko Polsce - środowisk lewicowych - lecz realizowanym przez siły wewnętrzne".
Oni chcą wygrać po trupach. Ściągają więc zagraniczną pomoc - formalnie nie ze wschodu, a z zachodu. Z ich pieniędzmi, kompetencjami, kontaktami, możliwościami. A stawką jest pokonanie przeciwnika w taki sposób, aby go ostatecznie zanihilować. Nie pokonać, a ostatecznie zanihilować. A to jest wstęp do delegalizacji prawicy - wszystkich przeciwników Donalda Tuska. Z błogosławieństwiem sił, o których mówimy. To jest nierówność wyborów. A podstawą wyborów demokratycznych jest to, że one są równe. Ta równość jest zaś gwałtowanie, radykalnie - zachwiana. Kto nie zna Tuska, może się zdziwić. Ale kto zna Tuska, pomyśli: wyższy stopień profesjonalizacji
– ocenił historyk.