– Na tłumaczenie pana Krzysztofa Bondaryka, że to była inwigilacja osób o „zachowaniach ekstremistycznych” mogę się tylko uśmiechnąć. Wystarczy spojrzeć na listę osób inwigilowanych.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi dwa śledztwa, o których wiem, że dotyczą przekroczenia uprawnień i stosowania nielegalnych metod operacyjnych przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Sprawa dotyczy również osób z mediów. To pokazuje, że służby robiły sobie, co chciały
– mówi.
Na tłumaczenie pana Krzysztofa Bondaryka, że to była inwigilacja osób o „zachowaniach ekstremistycznych”, mogę się tylko uśmiechnąć. Wystarczy spojrzeć na listę osób inwigilowanych. Tam były osoby nie tylko z prawej strony, ale także o centrowych poglądach czy bardzo liberalnych
– dodaje dziennikarka.
Zdaniem wicenaczelnej portalu Niezalezna.pl, śledztwo „pokaże mechanizmy działania na styku politycy – biznesmeni”.
Przypomnę tu słynne spotkanie pod śmietnikiem Pawła Grasia z Grzegorzem Hajdarowiczem, właścicielem „Rzeczpospolitej”. Co się stało dalej? Został zwolniony Paweł Lisicki, Cezary Gmyz i inni. Ich miejsce zajęli m.in. ludzie związani z Romanem Giertychem. A przecież był on prawnikiem m.in. syna Donalda Tuska. My do tej pory dowiedzieliśmy się tylko o części operacji przejęcia „Rzeczpospolitej”. Mam nadzieję, że poznamy kulisy działań polityków i biznesmenów w obszarze mediów
– podsumowuje Dorota Kania.