Ciężki sprzęt wjechał na "Łączkę", choć przeciwko temu protestowali bliscy ofiar komunistycznych zbrodniarzy. Pomimo że w ziemi mogą być szczątki bohaterów. - Wczoraj nie było jeszcze prac budowlanych. Dziś od godz. 7.00 rano obecni tam byli przedstawiciele Fundacji „Łączka”, rodziny pomordowanych, kombatanci. Prace zostały rozpoczęte dopiero jak ci ludzie zaczęli rozchodzić. Ekipa budowlana wyczekała i zaczęła około godziny 12.00 regularne prace - mówi portalowi niezalezna.pl oburzony Tadeusz Płużański, prezes Fundacji "Łączka".
Płużański relacjonuje:
- Teraz wjechał tam ciężki sprzęt, robotnicy kopią dziury. Pozwolono nam przenieść nasze brzozowe krzyże z wizerunkami żołnierzy. Część tych krzyży wbitych zostało w okolicach "Łączki", na kwaterze Ł2, gdzie są szczątki naszych zamordowanych, ale większość jest składowana na zapleczu budowy.
- Myśleliśmy, że minister Kunert wstrzyma te prace, gdy nie zostały rozpoczęte w zeszłym roku. Teraz panteonik ma być gotowy 27 września, tuż przed wyborami. To będzie poważny problem dla Andrzeja Dudy, który mówił w kampanii, że będzie się domagał ekshumacji wszystkich żołnierzy niepodległościowego podziemia z „Łączki” i wielkiego narodowego panteonu na miarę tych zamordowanych bohaterów, a nie panteoniku jaki chce Kunert. Rodziny Łączkowe w większości też są przeciwne temu zamysłowi Kunerta - podkreśla Płużański.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
JW