Prof. Grażyna Demenko – autorka głównej opinii fonoskopijnej ws. katastrofy smoleńskiej nie ma pewności, czy gen. Błasik był obecny w kokpicie tupolewa. W przeciwieństwie do stenogramu opracowanego przez Andrzeja Artymowicza, który wyciekł do mediów prof. Demenko przyznaje, że nie można jednoznacznie potwierdzić obecności dowódcy Sił Powietrznych RP w kokpicie TU-154M.
„Nie można wykluczyć, że niezidentyfikowany głos wypowiadający pod koniec lotu frazę” - z ustaleń Radia ZET wynika, że taki właśnie komentarz widnieje na dokumencie opracowywanym przez prof. Grażynę Demenko.
To właśnie ona stała na czele powołanego przez prokuraturę wojskową zespołu biegłych, mających za zadanie przeanalizować nagrania zarejestrowane w kabinie TU-154M.
Okazuje się zatem, że biegli nie byli w stanie jednoznacznie wskazać na obecność gen. Błasika w kokpicie tupolewa.
Profesor Grażyna Demenko kieruje Zakładem Fonetyki w Instytucie Językoznawstwa UAM w Poznaniu, ponadto zasiada w Komitecie Akustyki PAN i kieruje Zarządem Głównym Polskiego Towarzystwa Fonetycznego.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dziennikarz Radia ZET Roman Osica
pytany o to, kto po czterech latach zidentyfikował głos gen. Błasika ujawnia, że był to... Robert Latkowski - pilot Tu-154M, współautor, obok Tomasza Białoszewskiego i Jana Osieckiego książki „Ostatni lot”.
To właśnie Robert Latkowski wielokrotnie lansował teorię o rzekomej obecności gen. Błasika w kokpicie tupolewa:
„Dowódcą tego samolotu był faktycznie dowódca sił powietrznych. I to on dawał decyzję na lądowanie” – twierdził płk Robert Latkowski.
W latach 1986–1999 Robert Latkowski dowodził 36. Specjalnym Pułkiem Lotnictwa Transportowego. W październiku 1995 r. „Gazeta Wyborcza” pisała:
„Najwyższa Izba Kontroli zarzuca dowództwu pułku lotnictwa obsługującego prezydenta i premiera przekroczenie budżetu, wskazuje przypadki niegospodarności i bałagan. NIK zaleca ministrowi obrony wyciągnięcie wniosków personalnych wobec dowództwa 36. Pułku Lotnictwa Specjalnego. Zdaniem kontrolerów, o tym, kto z oficjeli, kiedy i jakim samolotem poleci, decydował arbitralnie dowódca pułku płk Robert Latkowski”. Co najciekawsze, inspekcja w pułku Latkowskiego rozpoczęła się, gdy prezesem NIK był śp. Lech Kaczyński. Nic dziwnego zatem, że w książce „Ostatni lot” został on opisany w rozdziale pod wiele mówiącym tytułem „Naciski »dworu«”.
Źródło: Twitter,Radio Zet,niezalezna.pl
rz