Jürgen Roth: niemieckie służby uważają, że w Smoleńsku nie było wypadku – miała miejsce eksplozja

W rosyjskiej wersji wydarzeń występuje tak wiele błędów, manipulacji i dezinformacji, że nie sposób odsunąć fakty na bok – tłumaczy na antenie Telewizji Republika Jürgen Roth - niemiecki dzien

kadr z filmu „Jak zginął prezydent RP”
W rosyjskiej wersji wydarzeń występuje tak wiele błędów, manipulacji i dezinformacji, że nie sposób odsunąć fakty na bok – tłumaczy na antenie Telewizji Republika Jürgen Roth - niemiecki dziennikarz, autor książki o katastrofie smoleńskiej. Jednocześnie informuje on, iż dysponuje raportami niemieckiego wywiadu, które wskazują, że tamtejsze służby nie mają wątpliwości, co do przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Gdyby teraz wojskowy samolot z dowódcą NATO i innymi dowódcami został zestrzelony – doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, ale realnej, gorącej wojny. Być może dlatego nikt nie chce wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej – dodaje Jürgen Roth.

- Po raz pierwszy nabrałem wątpliwości, kiedy Rosjanie opublikowali swój raport, mówiąc że był to wypadek. Miałem wątpliwości odnoście do wiarygodności ludzi odpowiedzialnych za dochodzenie i zacząłem się tym interesować, ponieważ śledzę rosyjską politykę kłamstw i manipulacji i starałem się dowiedzieć, co kryje się za tym tzw. wypadkiem – tłumaczy Jürgen Roth pytany o to, dlaczego w ogóle postanowił napisać książkę na temat katastrofy smoleńskiej.

Dziennikarz ujawnia, iż dysponuje dwoma raportami niemieckiego wywiadu, z których wynika, że niemieckie służby specjalne nie miały wątpliwości co do okoliczności wydarzeń w smoleńsku.

- Choć z punktu widzenia wywiadu zawsze trzeba być ostrożnym – oni uważają, że nie był to wypadek i zastosowane były tam prawdziwe materiały wybuchowe. Poszedłem dalej, starałem się dowiedzieć czegoś więcej. To było dociekanie faktów, tego co się wydarzyło. Było tyle wskazówek tyle dowodów wskazujących na to, że nie był to wypadek... że musiało być to coś więcej – podkreśla niemiecki dziennikarz.

Jürgen Roth tłumaczy, że swoją książkę napisał przede wszystkim dla Niemców, którzy nie wiedzą, nic na temat tego, co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku. Jedyną wiedzę, którą mają na ten temat posiadają z mediów i jest ona oparta wyłącznie na rosyjskiej narracji i ustaleniach raportu MAK. Jednocześnie niemiecki dziennikarz podkreśla, że w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński był jedynym politykiem, który otwarcie krytykował politykę Putina.

- Z punktu widzenia rządu niemieckiego Lech Kaczyński był politycznym pariasem. W kwestiach oficjalnej polityki, głos ma CDU, a z nimi związany blisko był Donald Tusk i to on odpowiada w pewien sposób za to (...) Raporty służby wywiadu były czytane również przez osoby zajmujące wysokie stanowiska w rządzie niemieckim. Dlaczego te osoby nie zareagowały - nie wiem – wyjaśnia Jürgen Roth.

W swojej książce niemiecki dziennikarz szczegółowo opisuje linię polityki Władimira Putina. Rozpoczyna od analizy ataków bombowych w Moskwie, za którymi kryło się FSB i podkreśla, że osoby próbujące prowadzić własne śledztwo w tej sprawie ginęły. Następnie Roth zwraca uwagę na wojnę w Gruzji, Smoleńsk i i agresywną politykę Kremla wobec Ukrainy i omawia kwestię zestrzelenia samolotu malezyjskich linii lotniczych.

- To jest jedna linia polityki Putina i nie tylko Putina - przede wszystkim FSB, GRU, która działa nie tylko w Rosji, ale również w Polsce i na Ukrainie. To jest częścią tej polityki. Jeśli patrzymy na to zestrzelenie malezyjskiego samolotu, Donald Tusk mówił, że potrzebne jest dochodzenie międzynarodowe, natomiast jeśli chodzi o takie śledztwo ws. Smoleńska, to nie widzi potrzeby takiego dochodzenia (...) W 2010 roku Tusk był bliskim przyjacielem Putina, teraz zmienił w tej sprawie zdanie – zwraca uwagę niemiecki dziennikarz.

Kluczowe jest jednak spostrzeżenie Jürgen Rotha, od którego postanowił on zacząć swoją książkę. Wyjaśnia on również kwestię „zmowy milczenia” wokół tematu Smoleńska na arenie międzynarodowej. Jego analiza jest szokująca.

- Rozpocząłem książkę od pytania „Co się stało?”. Gdyby teraz wojskowy samolot z generalnym dowódcą NATO i innymi oficerami został zestrzelony, doszłoby do wojny, nie tylko zimnej wojny, jaką mamy teraz, lecz do gorącej. Być może właśnie dlatego nikt nie chce wyjaśnić prawdziwych przyczyn zestrzelenia malezyjskiego samolotu i katastrofy smoleńskiej. (...) Myślę, że niektóre rządy wiedzą, co się stało, ale z przyczyn politycznych nie chcą na ten temat mówić. Nie chcą dolewać oliwy do ognia wobec trudnej sytuacji między Rosją i państwami Zachodu – podsumowuje Jürgen Roth.

 



Źródło: niezalezna.pl,TV Republika

 

rz
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo