Internauci od razu obśmiali „poprawiony” wizerunek Kopacz, teraz – choć akurat nie w sprawie obróbki zdjęcia – zareagowali jej urzędnicy. Nie podoba im się mianowicie, że w wywiadzie z premier zostały ulokowane komercyjne produkty.
„Redakcja nie uprzedziła Kancelarii Premiera o tym, że w sesji fotograficznej stroje, w których wystąpiła premier Kopacz, zostaną dokładnie podpisane – wiadomo z jakich firm i sklepów pochodzą” – czytamy na portalu radiozet.pl. Np. sklep, gdzie można kupić okulary w jakich wystąpiła Ewa Kopacz, jest czterokrotnie podany z nazwy. Z kolei fakt.pl napisał: „Bożonarodzeniowa sesja zdjęciowa szefowej polskiego rządu w magazynie „Viva” to jedna wielka reklama i potężna wpadka doradców od wizerunku pani premier. Szefowa rządu wystąpiła jako słup ogłoszeniowy dla firm takich, jak m.in.: Deni Cler, Lindberg czy Kate & Kate. Stroje i świecidełka, w których pozwoliła się fotografować, są warte więcej niż kilka miesięcznych pensji wielu Polaków”.
Urzędnicy Kancelarii Premiera wysłali już w tej sprawie list protestacyjny do „Vivy!”, jednak redakcja magazynu nie ma sobie nic do zarzucenia. „Działaliśmy standardowo, każda sesja jest tak opisywana” – tłumaczy.
