Oznacza to, że kpt. Jedynak dopuszcza możliwość sfałszowania zapisów czarnych skrzynek. Dowody na to, że zapisy rejestratorów poddane zostały manipulacjom, przedstawiała w kilku ostatnich numerach "Gazeta Polska". Chodzi m.in. o teksty dotyczące komputera pokładowego, autopilota i brakujących informacji na temat sposobu podejścia.
Kpt. Jedynak w rozmowie z Radiem Zet podkreślił, że kontrolerzy źle naprowadzali polską załogę. "Dla mnie osobiście, jako pilota, mówienie, że samolot znajdował się w dopuszczalnej strefie odchyleń, podczas gdy on w kluczowych miejscach podejścia, czyli nad dalszą radiolatarnią był tak, tak dużo za wysoko, no świadczy o tym, że ten system w ogóle nie powinien działać na tym lotnisku, bo to jest naprawdę odchylenie zbyt wielkie, żeby można było powiedzieć, że on był na poziomie właściwym" - stwierdził.
Reklama