Jeśli dojdzie do blokady tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę i potrwa ona dwa–trzy tygodnie, poważny problem mieć będą Bułgaria i Serbia, kłopoty odczują też Słowacja, Węgry i Austria. Dłuższa przerwa w przesyle gazu może być groźna także dla Polski. Dlatego tak ważne jest, aby zapewnić sobie inne źródła dostaw gazu, nie tylko z Rosji. Taka możliwość właśnie się pojawia. Polski Gaz-System oraz niemiecki operator Gascade Gastransport GmbH od kwietnia uruchamiają tzw. realny rewers. Oznacza to, że rurociągiem Jamał będzie można tłoczyć gaz z Niemiec do Polski. Do tej pory korzystano jedynie z tzw. wirtualnego rewersu. Polegał on na tym, że Polska kupowała gaz od Niemiec, ale odbierała go na granicy z Białorusią.
Realny rewers będzie możliwy dzięki rozbudowie stacji pomiarowej w niemieckim Mallnow. Pozwoli to na ciągły przesył gazu z Niemiec do Polski. To fundamentalna zmiana, bo wirtualny rewers działał jedynie okresowo. Przepustowość transferu będzie wynosiła ponad 280 tys. m sześc. na godzinę. Realny rewers zapewni nam możliwość stałych dostaw gazu bez względu na ekonomiczne czy polityczne komplikacje na Wschodzie.
– Prawdziwe bezpieczeństwo Europy to dziś przede wszystkim maksymalna niezależność energetyczna – stwierdził premier Donald Tusk, nawiązując do krymskiego konfliktu. Jego rząd niewiele jednak dotąd zrobił w celu zapewnienia krajowi energetycznego bezpieczeństwa.
Inwestycje w polską sieć gazową są znikome. Dysponujemy tylko dwoma połączeniami – w Zgorzelcu i Cieszynie – którymi można było przesyłać niewielkie ilości gazu z innych kierunków niż rosyjski. Realny rewers znacznie zwiększa możliwości transferu gazu z innych państw Europy.
Całość w dzisiejszej "Codziennej"