Dziennikarze Telewizji Republika dotarli do postanowienia o umorzeniu śledztwa przeciwko Weronice Marczuk i Bogusławowi Seredyńskiemu. Chodziło o prywatyzację państwowej firmy WNT Sp. z.o.o., której Seredyński był prezesem.
To, co wynika z postanowienia, szokuje: prokurator potwierdził przebieg zdarzeń, opisany przez agentów CBA działających pod przykryciem. Potwierdził też fakt przyjęcia przez oskarżonych korzyści majątkowych (Seredyński przyjął gotówkę w czasie imprezy alkoholowej, Marczuk także przyjęła gotówkę).
W dokumencie potwierdzono również trwający kilka miesięcy proces układania przedsięwzięcia prywatyzacji zakładów po myśli oskarżonych, a także plan przejęcia przez nich udziałów po zakończeniu procesu prywatyzacji - czyli uwłaszczenia się na majątku państwowym.
Pomimo to prokurator zdecydował się umorzyć śledztwo. Śledczy mieli bowiem wątpliwości co do materiałów niejawnych, zdobytych przez CBA, i legalności samej procedury. Ponadto zdaniem prokuratury podjęcie przez Weronikę Marczuk starań o pozytywne dla działających pod przykryciem funkcjonariuszy załatwienie sprawy jest "czynnością dozwoloną i nie może być uważane za przestępstwo”. W uzasadnieniu umorzenia Dzielińska-Wolińska podkreśliła także, że „fakt, iż Weronika Marczuk uczestniczyła w spotkaniach z Bogusławem Seredyńskim oraz Tadeuszem Piłatem, na których omawiane były kwestie związane z prywatyzacją WNT Sp. zoo, nie może stanowić podstawy do przyjęcia, że kontakty te miały charakter przestępczy”.
Teraz okazuje się, że jedynymi, którzy w tej sprawie mogą ponieść karę, są były funkcjonariusz CBA Tomasz Kaczmarek i były szef Biura Mariusz Kamiński. Wszczęto przeciw nim śledztwo, a Prokurator Generalny skierował właśnie do Sejmu wniosek o uchylenie im immunitetu. Na niedawnej konferencji prasowej obaj posłowie PiS stwierdzili, że wszystkie operacje CBA w tej sprawie były legalne i że nie pozwolono nawet się im zapoznać z postawionymi im zarzutami.
Reklama