Zapowiedź nowej strategii resortu skarbu zbiegła się z czystką w KGHM. Na wniosek prezesa Herberta Wirtha rada nadzorcza spółki wymieniła aż trzech z pięciu członków zarządu. Czy to przypadkowa zbieżność? Komentarz prezesa po zatwierdzeniu nowego zarządu nie pozostawia złudzeń. – Jestem przekonany, że w tym składzie zarząd będzie prowadził spójne, ukierunkowane na rozwój działania, z korzyścią dla samej spółki i naszych akcjonariuszy – powiedział Wirth. Kontrolujący radę nadzorczą resort skarbu, który jest największym akcjonariuszem KGHM, najwidoczniej uznał, że większość starego zarządu nie działała po jego myśli, i dlatego doprowadził do zmiany władz miedziowego koncernu.
Tajemnicą poliszynela jest, że nie wszystkim w KGHM podoba się polityka, jaką wobec koncernu stosuje rząd. Minister finansów Jacek Rostowski zapisał w tegorocznym budżecie po stronie dochodów ponad 2 mld zł z podatku od kopalin, który zapłacić ma właśnie miedziowa spółka. Oprócz tego KGHM będzie musiał przekazać państwu dywidendę, która może sięgać 3 mld zł. Daje to w sumie kwotę bliską 5 mld zł.
Zdaniem ekspertów tak wielki haracz na rzecz dziurawego budżetu przypomina bardziej grabież „narodowych czempionów” – a takim bez wątpienia jest KGHM – niż zapowiedziane przez ministra Karpińskiego zwiększanie ich wartości. – Ministerstwo Skarbu Państwa ma być swoistym funduszem, który ma w swoim portfelu niezwykle atrakcyjne pozycje dające mu przychód z dywidend – mówił szef resortu. To wyraźna zapowiedź, że rząd będzie przede wszystkim wyzyskiwał kontrolowane przez siebie spółki. Z budową ich wartości ma to niewielki związek.
– W wypadku KGHM odwołanie z zarządu aż trzech osób świadczyć może o tym, że minister skarbu zamierza twardo egzekwować od koncernu paromiliardowy haracz – uważają analitycy. To działanie o tyle dziwne, że ze względu na warunki geologiczne koszty wydobycia miedzi w Polsce są znacznie wyższe niż w innych krajach, więc obciążenie spółki tak dużymi zobowiązaniami wobec budżetu radykalnie obniża konkurencyjność KGHM na światowym rynku. Ekipa Donalda Tuska zabiera co roku spółkom skarbu państwa od 6 do 8 mld zł w postaci dywidend, łatając w ten sposób dziurę w państwowych finansach.