Sejm głosami PO i SLD wybrał nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego. Zaiskrzyło w koalicji rządowej – ludowcy wspólnie z PiS głosowali przeciwko kandydaturze Belki. Dzięki wsparciu postkomunistów Platforma zagarnęła ostatnią niezależną instytucję państwową. Powołanie Belki poprzedziło nieformalne spotkanie Tuska, Kwaśniewskiego i przyszłego prezesa NBP.
Sejm większością głosów PO i SLD powołał na wniosek pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego nowego prezesa NBP. Zanim doszło do głosowania, większość posłów opowiedziała się za wprowadzeniem do porządku obrad punktu dotyczącego wyboru prezesa NBP. Przy okazji na próbę została wystawiona koalicja, ponieważ ludowcy poparli PiS, wspólnie argumentując, że konstytucja wymaga, aby nowy szef NBP został wybrany po wyborach prezydenckich. Szczególnie negatywną opinię na temat kandydata na prezesa NBP wygłosił wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak z PSL. Zarzucił Belce, że podczas środowego przesłuchania przez Sejmową Komisję Finansów Publicznych uniknął odpowiedzi na pytania dotyczące m.in. opcji walutowych, priorytetów w polityce monetarnej, kwestii kursu złotego czy przyjęcia przez Polskę euro. Posłanka PiS Beata Szydło przedstawiała opinie konstytucjonalistów, które wskazują, iż taka decyzja nie powinna być podejmowana przed wyborem głowy państwa. Podczas głosowania kluby PiS i PSL opowiedziały się przeciw kandydaturze Belki, ale jej zwolennicy, posłowie PO i PSL, mieli zdecydowaną większość. Za Belką głosowało 253 posłów, 184 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział po głosowaniu, że teraz liczy na dobrą współpracę z Narodowym Bankiem Polskim. – Bez żadnego uszczerbku dla niezależności banku centralnego – zaznaczył.
Kluczowa rola prezesa NBP
NBP to instytucja finansowa, umocowana prawnie w Konstytucji RP jako „organ państwowy”. Jednocześnie nie mieści się w tradycyjnym trójpodziale władzy – jedyną więzią łączącą go z władzą ustawodawczą jest procedura powołania jego prezesa. Na wniosek prezydenta RP wybiera go Sejm na sześcioletnią kadencję. Kompetencje szefa NBP są szerokie i niezmiernie ważne dla gospodarki kraju i jego obywateli. NBP działa w dwóch sferach – publicznoprawnej i cywilnoprawnej, a jego prezes jest odrębną instytucją, opisaną w ustawie zasadniczej, która należy do struktury wszystkich trzech konstytucyjnych organów NBP jako banku centralnego. Oprócz niezależnej i samodzielnej funkcji prezes jest zarazem przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej (w głosowaniach jego głos liczy się podwójnie) i przewodniczącym zarządu NBP – jak przypomina prof. Dariusz Dudek, konstytucjonalista z KUL, w opinii prawnej o wygaśnięciu kadencji prezesa NBP, kiedy po smoleńskiej katastrofie zginął Sławomir Skrzypek, poprzedni szef Banku. Wszystko to znaczy, że Platforma zagarnęła kolejne ważne ogniwo władzy w państwie.
Władza dla Belki
NBP pełni w systemie państwa szczególną rolę: przysługuje mu wyłączne prawo emisji pieniądza oraz realizowanie polityki pieniężnej. A także zarządza rezerwami dewizowymi państwa. NBP ma obowiązek dbać o wartość polskiego pieniądza. Choć najważniejszy instrument służący temu celowi – regulowanie stóp procentowych – należy do innego organu, Rady Polityki Pieniężnej (regulowanie stóp procentowych służy przede wszystkim trzymaniu w ryzach inflacji). Prezes NBP reprezentuje interesy państwa wobec międzynarodowych instytucji finansowych. Trzeba podkreślić, że niejednokrotnie w okresie dwóch ostatnich dekad dochodziło do konfliktów prezesów NBP z szefami resortu finansów. W kuluarach sejmowych krążyły opinie, że kandydatura Belki została wysunięta przez PO, gdyż daje gwarancje, że takich konfliktów nie będzie. Sam nowy prezes powiedział mediom, że ani bank centralny, ani polska polityka pieniężna nie potrzebują rewolucji.
Tylko „dobra wola”
– Trzeba dać tylko silny sygnał dla uczestników rynku, że złoty jest stabilny, że polska gospodarka jest stabilna; że istnieje wola współpracy między niezależnym NBP a wszystkimi polskimi władzami, czyli rządem, Komisją Nadzoru Finansowego – podkreślił Belka w rozmowie z dziennikarzami. – Czasy są trudne. W takiej sytuacji pokazanie pewnej jedności jest bardzo ważnym sygnałem, który może stabilizować naszą walutę i sprzyjać utrzymaniu bardzo dobrej opinii, jaką Polska ma dzisiaj w świecie i w Europie – zaznaczył. Pytany, jaki ma pomysł na współpracę z rządem, powiedział: – Po prostu trzeba rozmawiać, trzeba z dobrą wolą usiąść i rozwiązywać problemy.
Ocenił też, że większość spraw uważanych za przedmiot sporu między NBP i rządem jest albo już rozwiązana, albo na dobrej drodze do rozstrzygnięcia. Jako rozwiązaną wymienił kwestię podziału zysku NBP i przekazanie większej jego części do budżetu państwa (po uchwale RPP). Jeżeli chodzi o elastyczną linię kredytową, stanowisko NBP i ministra finansów jest zbliżone. – Zwyczajnie trzeba to zrobić, trzeba mieć tylko dobrą wolę – podkreślił, wyrażając jednocześnie nadzieję na dobrą współpracę z szefem resortu finansów. Minister Jan Rostowski pytany, kiedy się zwróci z wnioskiem o podpisanie elastycznej linii kredytowej, powiedział: – Omawiamy to od dłuższego czasu z Narodowym Bankiem Polskim. Myślę, że to będzie teraz łatwiejsze.
Euro i zaciskanie pasa
Znany jako zwolennik wejścia do strefy euro Belka nie chciał jednak dziennikarzom powiedzieć, kiedy Polska powinna przyjąć wspólną walutę. – Nie ma co się bawić w licytowanie dat. Cała sprawa jest dzisiaj na poły teoretyczna. Po pierwsze, wielu kryteriów wejścia do strefy euro nie spełniamy. Po drugie, dzisiaj także strefa euro nie ma specjalnego apetytu na rozszerzanie się. Istnieje trudna sytuacja, którą muszą sami rozwiązać. Poza tym – akurat w najgorszym okresie kryzysu – to, że byliśmy poza euro, bardzo nam pomogło – podkreślił. Nie zrezygnował jednak ze swoich zapatrywań na wspólny pieniądz, bo w czasach względnie normalnych bycie w euro jest jak jazda autostradą, a nie wyboistą drogą. Musi być jednak spełniony warunek – odpowiednio elastyczna i silna gospodarka.
Dla społeczeństwa perspektywy są mało zachęcające, nowy szef NBP uważa, że powinniśmy się przygotowywać na wiele wyzwań zarówno jeśli chodzi o politykę budżetową, jak i politykę pieniężną. Musimy spełnić kryteria z Maastricht i uczynić to w sposób stabilny. Pewne jest jedno – Belka wspólnie z Rostowskim gwarantują nam zaciskanie pasa.
Niby apolityczny…
Nowy prezes nie chciał ujawnić swojego faworyta wśród kandydatów na prezydenta, to „byłaby najgorsza rzecz dla prezesa NBP, który z natury rzeczy ma być apolityczny”. Ale jednocześnie powiedział, że jest wdzięczny posłom Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej za poparcie jego kandydatury. Największego poparcia udzielił mu marszałek Komorowski. To on negocjował oficjalnie i nieoficjalnie z Grzegorzem Napieralskim. Pytanie: co obiecał lewicy? Krążą różne informacje – stanowiska dyrektorskie dla ludzi SLD w oddziałach NBP, funkcję jednego z wiceprezesów zarządu Banku. Nawet dla Ryszarda Kalisza tekę ministerialną w MSZ w przyszłym rządzie Tuska. Cena za prezesurę Belki jest polityczna. SLD dało mu swoje poparcie, choć, gdy był premierem, z trybuny sejmowej krzyczał na posłów SLD, że „są głupi jak paczka gwoździ”. Po zakończeniu swojej misji premiera opuścił SLD i związał się z Partią Demokratyczną. Jak twierdzi – nie na długo. Gdy został wysokim urzędnikiem MFW – ponoć rozstał się z polityką.
Człowiek Kwaśniewskiego i Ordynackiej
Polacy kojarzą dziś Belkę z 19-proc. podatkiem od zysku obciążającym do dziś wszystkich posiadaczy lokat i inwestorów giełdowych. Pytany, czy „podatek Belki” powinien zostać zlikwidowany, odparł: „na moje szczęście obecnie to nie jest mój problem, to nie jest jurysdykcja NBP”. Jeszcze pięć lat temu Tusk ostro krytykował Belkę za nadmierny fiskalizm. Dziś jest zadowolony z sukcesu Komorowskiego, który przepchnął kandydaturę przez parlament i został nazwany „ojcem chrzestnym” nowego prezesa. Tym bardziej że powstała nowa, egzotyczna koalicja PO–SLD. Platforma dała sygnał, że mocno skręca w lewo, choć zupełnie nie w tę stronę, na jaką liczyło OPZZ. A Grzegorz Napieralski zrezygnował z samodzielnych ambicji politycznych i odddaje głos postpezetpeerowskiemu zapleczu skupionemu wokół Aleksandra Kwaśniewskiego i środowisk dawnej Ordynackiej. To oni są na razie ukrytym koalicjantem Tuska i PO.
Ogromna większość ekonomistów podkreśla wyjątkowe kompetencje Marka Belki. Prof. Stanisław Gomułka ocenia, że jego wybór to „skokowa zmiana na lepsze”. Oficjalnie zadowoleni są nawet jego niedawni krytycy ze środowiska Centrum im. Adama Smitha. Nieoficjalnie jeden z nich powiedział nam, że „inni kandydaci to byli Balcerowicz, Bielecki, a nawet Kołodko, ta kandydatura była więc najlepsza”. Nie udało nam się dotrzeć do ekonomistów krytycznie oceniających nowego prezesa NBP.
Źródło: