Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Były pirotechnik BOR podważa słowa Szeląga. "Spektrometry są bardzo dokładne"

- Spektrometry są bardzo dokładne i bardzo dobre. Pracowałem na takich urządzeniach i nie pokazywały one błędnych wyników - mówi portalowi niezalezna.pl mjr Robert Terela, były pirotechnik Biura Ochrony Rządu. Zdaniem biegłych prokuratury - na żadnej

- Spektrometry są bardzo dokładne i bardzo dobre. Pracowałem na takich urządzeniach i nie pokazywały one błędnych wyników - mówi portalowi niezalezna.pl mjr Robert Terela, były pirotechnik Biura Ochrony Rządu. Zdaniem biegłych prokuratury - na żadnej z ponad 200 próbek, pobranych według wskazań spektrometrów sygnalizujących obecność m.in. trotylu, nie stwierdzono substancji wybuchowych ani "produktów ich degradacji".

- W wyniku przeprowadzonych badań biegli nie stwierdzili na elementach wraku samolotu obecności pozostałości materiałów wybuchowych lub produktów ich degradacji - powiedział na dzisiejszej konferencji prasowej szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk Ireneusz Szeląg. Jak poinformował, zbadano łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku.

Wynika z tego, że aż 258 (!) próbek pobrano po błędnych wskazaniach użytych w Smoleńsku spektrometrów. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy mjr. Roberta Terelę, byłego pirotechnika BOR.

- Spektometry są bardzo dokładne i bardzo dobre. Pracowałem na takich urządzeniach i nie pokazywały one błędnych wyników. Używane prawidłowo, w odpowiednich warunkach i według ustalonych metod, nie powinny dawać tak fałszywych wskazań - twierdzi Terela.

Podobną opinię w rozmowie z Cezarym Gmyzem wyraził po konferencji prasowej prokuratury dr Jan Bokszczanin, producent urządzeń do wykrywania substancji wybuchowych. - Nie ma możliwości, żeby urządzenia te dały taką liczbę fałszywych alarmów - powiedział Bokszczanin dziennikarzowi tygodnika "Do Rzeczy".

Źródło: niezalezna.pl