Zabetonowane skrzynie zawierały szczątki znalezione podczas ekshumacji przeprowadzonych w Bykowni jeszcze przez KGB w 1971 r. Sowieci chcieli wówczas zafałszować prawdę o zbrodni katyńskiej. Według ROPWiM w części skrzyń, które udało się przebadać, „znaleziono kości oraz buty oficerskie i inne przedmioty”. „Tylko siedmiu skrzyń nie udało się otworzyć, ponieważ zostały na nich posadowione elementy fundamentów nowego ukraińskiego upamiętnienia” – czytamy w odpowiedzi na zadane pytania. „Tylko” to jednak nie jest trafne określenie. Wszystkich skrzyń było bowiem 22. – Nie wiemy, czy pośpiech w stawianiu betonowych konstrukcji wynikał tylko z chęci dotrzymania terminów budowy swojej części upamiętnienia – przyznaje Andrzej Kunert.
Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni to czwarty cmentarz katyński. W broszurze poświęconej nekropolii, wydanej przez ROPWiM czytamy, że pierwsze polskie ofiary były grzebane w tamtejszych dołach śmierci już od 1937 r., tj. od rozpoczęcia przez NKWD tzw. operacji polskiej.
Uroczyste otwarcie i poświęcenie cmentarza nastąpiło 21 września 2012 r. z udziałem Bronisława Komorowskiego i Wiktora Janukowycza. I tu nie obyło się bez skandalu. Z informacji, do których dotarła „Codzienna”, wynika, że z powodu pośpiechu, jaki towarzyszył przygotowaniom do otwarcia cmentarza, nie uzgodniono ze stroną ukraińską treści inskrypcji umieszczonych przez stronę polską na pylonach wejściowych do nekropolii. W celu uniknięcia skandalu w trakcie wizyty Bronisława Komorowskiego zostały one zasłonięte polskimi flagami.
Co więcej, jak ustaliliśmy, na budowę polskiej części cmentarza w Bykowni Ukraina nie wydała Polakom formalnego pozwolenia. Jak wynika z doniesienia, które do NIK u złożyli anonimowi pracownicy ROPWiM, brak jest jakichkolwiek dokumentów i zezwoleń potrzebnych do realizacji przez Polaków inwestycji na terenie Ukrainy.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"