Litwa dąży do wprowadzenia konkurencji na rynku poprzez dywersyfikację dostawców gazu, dywersyfikację sposobu dostaw (LNG obok gazu z rurociągów), uwolnienie krajowego systemu spod kontroli Gazpromu i zależnych od niego spółek, powiązanie z systemami gazowymi innych krajów Unii, zerwanie narzuconego przez Rosjan powiązania ceny dostarczanego gazu z ceną tzw. koszyka produktów naftowych (w efekcie, im droższa ropa, tym droższy gaz, którego produkcja z ropą ma niewiele wspólnego).
> Pierwsi w Europie
30 czerwca litewski Seimas przyjął prawo zabraniające dostawcy gazu ziemnego posiadania lub zarządzania gazociągami w kraju. Jest to zgodne z Trzecim Pakietem Energetycznym, przyjętym przez UE w 2009 r., a który wszedł w życie w marcu 2011 r. (członkowie Wspólnoty dostali czas na wprowadzenie w życie wszystkich postanowień najdalej do 2014 r.).
Jeden z najważniejszych zapisów zabrania, żeby jedna firma jednocześnie dostarczała gaz na dany rynek i go na tym rynku transportowała i dystrybuowała.
Na skutek przyjętego przez litewski parlament prawa albo Gazprom zrezygnuje z udziałów w koncernie Lietuvos dujos (Litewski Gaz), albo Lietuvos dujos będzie musiał sprzedać system rurociągów i dystrybucji gazu. W tym drugim przypadku będzie nadal działał jako importer surowca od Gazpromu. Ale gazociągi przejdą pod kontrolę państwa, a dystrybucja surowca do końcowych odbiorców będzie przekazana różnym firmom. Prawo ma wejść w pełni w życie do 2013 r. Głosowało za nim 81 deputowanych (w 141-osobowym Seimasie), 23 było przeciw.
To socjaldemokraci (postkomuniści), którzy argumentują, że koszty odkupienia gazociągów będą wygórowane. Ale to ich rząd właśnie w latach 2002–2004 sprzedał większość akcji Lietuvos dujos Gazpromowi i E.ON Ruhrgas. Obecnie Rosjanie mają 37 proc. akcji, Niemcy 39 proc., państwo litewskie 18 proc., drobni udziałowcy 6 proc.
Uchwalenie nowego prawa ma przerwać skandaliczną sytuację konfliktu interesów w kierownictwie Lietuvos dujos. Otóż dwaj członkowie zarządu oddelegowani przez udziałowca Gazprom (prezes Walerij Gołubiew i Kiriłł Sielezniew) zasiadają jednocześnie w zarządzie Gazpromu (Gołubiew jest wiceprezesem). Oznacza to, że Rosjanie negocjują zakup i ceny gazu dla Litwinów... sami ze sobą. Zresztą Gołubiew, były oficer KGB, wieloletni znajomy Putina, jest w podobnym konflikcie interesów, kierując zarządem kontrolowanego przez Gazprom Moldova Gaz.
Już w dniu głosowania w Seimasie prezes Gazpromu Aleksiej Miller ostrzegł, że „nie przejdzie to niezauważone”. Zapewne już niedługo Litwa odczuje zemstę Rosjan, którzy dopóki kontrolują rurociągi, uniemożliwiają wejście na rynek konkurencji i dyktują ceny.
Kilka dni po głosowaniu w Sejmie prezydent Dalia Grybauskaite oświadczyła, że ceny narzucane Litwie przez Gazprom są polityczne i nieoparte na realiach ekonomicznych. Pani prezydent oceniała, że jej kraj płaci 30–40 proc. więcej niż np. Niemcy. Ale za dwa lata to się zmieni. A wraz z oddaniem przez Rosjan gazociągów i wejściem konkurencji ceny na pewno spadną. I to na stałe. M.in. dzięki gazowi skroplonemu LNG.
> Biznes z Amerykanami
W całej Europie Środkowej i Wschodniej projekty importu LNG wymagają lądowych rurociągów niezależnych od Rosjan. Nikt nie zainwestuje w budowę zupełnie nowych sieci łączących terminale z resztą kraju – całe projekty stałyby się wówczas nieopłacalne.
Odebranie Gazpromowi kontroli nad litewskim systemem przesyłu gazu było warunkiem sine qua non budowy terminalu LNG w niezamarzającym cały rok porcie w Kłajpedzie. Dzień po głosowaniu w Seimasie, czyli 1 lipca, litewska spółka Klaipedos nafta (w 71 proc. państwowa) podpisała umowę z amerykańską spółką Fluor International, wybraną w przetargu na głównego doradcę projektu.
Przez cztery lata Amerykanie mają doradzać przy technicznym rozwoju przedsięwzięcia. Plan przewiduje uruchomienie w 2014 r. terminalu LNG. Docelowo przez Kłajpedę miałby trafić surowiec niemal w całości pokrywający zapotrzebowanie Litwy.
Jako możliwego dostawcę LNG do Kłajpedy, wskazuje się amerykańską spółkę Cheniere Energy. Zgodnie z podpisanym protokołem ustaleń, rozpoczęły się rozmowy o warunkach zakupu i możliwościach dostaw. Cheniere Energy posiada duży terminal LNG w Sabine Pass (Luizjana) oraz gazociąg Creole Trail w tymże stanie.
Jednak gazowy boom w Stanach (łupki!) powoduje, że firmy takie jak Cheniere zmieniają profil. Terminal i gazociąg w Luizjanie są już przystosowywane do działania w obie strony, z przepustowością do 16 mln ton LNG rocznie. Umożliwi to skraplanie gazu amerykańskiego i jego eksport do Europy.
Jak powiedział prezes firmy, Charif Souki: „Eksportując LNG na Litwę, pozwolimy jednemu z naszych sojuszników zdywersyfikować ich dostawy gazu naturalnego, zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne i wzmocnić gospodarkę.”
Zapewne nie przypadkiem przegłosowanie zmian na rynku gazowym oraz ogłoszenie umów z amerykańskimi firmami zbiegło się w czasie z wizytą w Wilnie Hillary Clinton i, co jest szczególnie znaczące, Richarda Morningstara, specjalnego wysłannika Departamentu Stanu ds. energetycznych w Eurazji. Szefowa dyplomacji USA w rozmowie z mediami stwierdziła, że USA „silnie wspierają” litewskie plany budowy elektrowni atomowej jako bałtyckiego projektu regionalnego, budowę terminalu LNG w Kłajpedzie oraz połączeń gazowych i elektrycznych między krajami bałtyckimi a resztą UE.
W wydanym przez Dep. Stanu komunikacie USA uznają, że „Litwa objęła przodującą rolę w promowaniu regionalnej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego poprzez inicjatywy dywersyfikacji i liberalizacji rynku”.
> Co z sąsiadami?
Litwa stała się pierwszym krajem Unii, który przegłosował wejście Trzeciego Pakietu Energetycznego. Estonia rozważa krok w tym samym kierunku, prawdopodobnie już w październiku. Natomiast Łotwa odłożyła głosowanie, oczekując najpierw na wynik przedterminowych wyborów. Tam sytuacja wygląda źle.
Spółka sprzedająca gaz i zarządzająca siecią gazociągów, Latvijas Gaze, jest kontrolowana przez Gazprom i powiązaną z nią rosyjską spółkę Itera – wspólnie mają 50 proc. akcji. Niemiecki sojusznik E.ON Ruhrgas ma kolejne 47 proc.
Północni sąsiedzi Litwy chcą też iść w jej ślady, jeśli chodzi o import LNG. Port w Tallinie już wytypował pod budowę terminalu szmat ziemi w pobliskim Muuga (jest tam już m.in. terminal naftowy). Na Łotwie mówi się o trzech lokalizacjach, ale faworytem jest Ryga.
Mający wręcz obsesję na punkcie biznesowej opłacalności Estończycy wzywają do budowy jednego, regionalnego terminalu. No dobrze, odpowiadają Łotysze i zastrzegają: tylko u nas, bo to my mamy największe podziemne magazyny na gaz (2,3 mld m sześc.!), które można potencjalnie potroić.
Nie ma mowy – mówią na to Litwini, którzy obawiają się lobby gazpromowskiego na Łotwie. Odchodzący prezydent Valdis Zatlers i rząd Valdisa Dombrovskisa skutecznie zwalczały dotychczas pomysły budowy terminalu LNG i wielkich magazynów na gaz we współpracy z Gazpromem lub/i Iterą.
Taki pomysł forsują partie oligarchów i blok prorosyjski. Dlatego nadchodzące wybory będą być może dla Łotwy najważniejszymi od odzyskania niepodległości w 1991 r.
Sukces lub porażka próby likwidacji monopolu Gazpromu w krajach bałtyckich będzie prawnym i politycznym precedensem w skali całej UE. Albo pomoże zdemontować dominujące pozycje Rosjan w wielu krajach Unii, albo wręcz przeciwnie, przyspieszy ich ekspansję w Europie.