Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Kraje bałtyckie - Przykład litewski

Litwa, Łotwa i Estonia są w 100 proc. zależne od gazu z Rosji. Co gorsza, Gazprom kontroluje systemy gazociągów w tych krajach, uniemożliwiając wejście na rynek konkurencji. Litwa jako pierwsza uznała za priorytet złamanie rosyjskiego monopolu. W suk

Litwa, Łotwa i Estonia są w 100 proc. zależne od gazu z Rosji. Co gorsza, Gazprom kontroluje systemy gazociągów w tych krajach, uniemożliwiając wejście na rynek konkurencji. Litwa jako pierwsza uznała za priorytet złamanie rosyjskiego monopolu. W sukurs przyszło jej unijne prawo, co więcej, Wilno znalazło już gazowych sprzymierzeńców za oceanem.

Litwa dąży do wprowadzenia konkurencji na rynku poprzez dywersyfikację dostawców gazu, dywersyfikację sposobu dostaw (LNG obok gazu z rurociągów), uwolnienie krajowego systemu spod kontroli Gazpromu i zależnych od niego spółek, powiązanie z systemami gazowymi innych krajów Unii, zerwanie narzuconego przez Rosjan powiązania ceny dostarczanego gazu z ceną tzw. koszyka produktów naftowych (w efekcie, im droższa ropa, tym droższy gaz, którego produkcja z ropą ma niewiele wspólnego).

> Pierwsi w Europie
30 czerwca litewski Seimas przyjął prawo zabraniające dostawcy gazu ziemnego posiadania lub zarządzania gazociągami w kraju. Jest to zgodne z Trzecim Pakietem Energetycznym, przyjętym przez UE w 2009 r., a który wszedł w życie w marcu 2011 r. (członkowie Wspólnoty dostali czas na wprowadzenie w życie wszystkich postanowień najdalej do 2014 r.).

Jeden z najważniejszych zapisów zabrania, żeby jedna firma jednocześnie dostarczała gaz na dany rynek i go na tym rynku transportowała i dystrybuowała.

Na skutek przyjętego przez litewski parlament prawa albo Gazprom zrezygnuje z udziałów w koncernie Lietuvos dujos (Litewski Gaz), albo Lietuvos dujos będzie musiał sprzedać system rurociągów i dystrybucji gazu. W tym drugim przypadku będzie nadal działał jako importer surowca od Gazpromu. Ale gazociągi przejdą pod kontrolę państwa, a dystrybucja surowca do końcowych odbiorców będzie przekazana różnym firmom. Prawo ma wejść w pełni w życie do 2013 r. Głosowało za nim 81 deputowanych (w 141-osobowym Seimasie), 23 było przeciw.

To socjaldemokraci (postkomuniści), którzy argumentują, że koszty odkupienia gazociągów będą wygórowane. Ale to ich rząd właśnie w latach 2002–2004 sprzedał większość akcji Lietuvos dujos Gazpromowi i E.ON Ruhrgas. Obecnie Rosjanie mają 37 proc. akcji, Niemcy 39 proc., państwo litewskie 18 proc., drobni udziałowcy 6 proc.

Uchwalenie nowego prawa ma przerwać skandaliczną sytuację konfliktu interesów w kierownictwie Lietuvos dujos. Otóż dwaj członkowie zarządu oddelegowani przez udziałowca Gazprom (prezes Walerij Gołubiew i Kiriłł Sielezniew) zasiadają jednocześnie w zarządzie Gazpromu (Gołubiew jest wiceprezesem). Oznacza to, że Rosjanie negocjują zakup i ceny gazu dla Litwinów... sami ze sobą. Zresztą Gołubiew, były oficer KGB, wieloletni znajomy Putina, jest w podobnym konflikcie interesów, kierując zarządem kontrolowanego przez Gazprom Moldova Gaz.

Już w dniu głosowania w Seimasie prezes Gazpromu Aleksiej Miller ostrzegł, że „nie przejdzie to niezauważone”. Zapewne już niedługo Litwa odczuje zemstę Rosjan, którzy dopóki kontrolują rurociągi, uniemożliwiają wejście na rynek konkurencji i dyktują ceny.

Kilka dni po głosowaniu w Sejmie prezydent Dalia Grybauskaite oświadczyła, że ceny narzucane Litwie przez Gazprom są polityczne i nieoparte na realiach ekonomicznych. Pani prezydent oceniała, że jej kraj płaci 30–40 proc. więcej niż np. Niemcy. Ale za dwa lata to się zmieni. A wraz z oddaniem przez Rosjan gazociągów i wejściem konkurencji ceny na pewno spadną. I to na stałe. M.in. dzięki gazowi skroplonemu LNG.

> Biznes z Amerykanami
W całej Europie Środkowej i Wschodniej projekty importu LNG wymagają lądowych rurociągów niezależnych od Rosjan. Nikt nie zainwestuje w budowę zupełnie nowych sieci łączących terminale z resztą kraju – całe projekty stałyby się wówczas nieopłacalne.

Odebranie Gazpromowi kontroli nad litewskim systemem przesyłu gazu było warunkiem sine qua non budowy terminalu LNG w niezamarzającym cały rok porcie w Kłajpedzie. Dzień po głosowaniu w Seimasie, czyli 1 lipca, litewska spółka Klaipedos nafta (w 71 proc. państwowa) podpisała umowę z amerykańską spółką Fluor International, wybraną w przetargu na głównego doradcę projektu.
Przez cztery lata Amerykanie mają doradzać przy technicznym rozwoju przedsięwzięcia. Plan przewiduje uruchomienie w 2014 r. terminalu LNG. Docelowo przez Kłajpedę miałby trafić surowiec niemal w całości pokrywający zapotrzebowanie Litwy.

Jako możliwego dostawcę LNG do Kłajpedy, wskazuje się amerykańską spółkę Cheniere Energy. Zgodnie z podpisanym protokołem ustaleń, rozpoczęły się rozmowy o warunkach zakupu i możliwościach dostaw. Cheniere Energy posiada duży terminal LNG w Sabine Pass (Luizjana) oraz gazociąg Creole Trail w tymże stanie.

Jednak gazowy boom w Stanach (łupki!) powoduje, że firmy takie jak Cheniere zmieniają profil. Terminal i gazociąg w Luizjanie są już przystosowywane do działania w obie strony, z przepustowością do 16 mln ton LNG rocznie. Umożliwi to skraplanie gazu amerykańskiego i jego eksport do Europy.

Jak powiedział prezes firmy, Charif Souki: „Eksportując LNG na Litwę, pozwolimy jednemu z naszych sojuszników zdywersyfikować ich dostawy gazu naturalnego, zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne i wzmocnić gospodarkę.”

Zapewne nie przypadkiem przegłosowanie zmian na rynku gazowym oraz ogłoszenie umów z amerykańskimi firmami zbiegło się w czasie z wizytą w Wilnie Hillary Clinton i, co jest szczególnie znaczące, Richarda Morningstara, specjalnego wysłannika Departamentu Stanu ds. energetycznych w Eurazji. Szefowa dyplomacji USA w rozmowie z mediami stwierdziła, że USA „silnie wspierają” litewskie plany budowy elektrowni atomowej jako bałtyckiego projektu regionalnego, budowę terminalu LNG w Kłajpedzie oraz połączeń gazowych i elektrycznych między krajami bałtyckimi a resztą UE.

W wydanym przez Dep. Stanu komunikacie USA uznają, że „Litwa objęła przodującą rolę w promowaniu regionalnej współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego poprzez inicjatywy dywersyfikacji i liberalizacji rynku”.

> Co z sąsiadami?
Litwa stała się pierwszym krajem Unii, który przegłosował wejście Trzeciego Pakietu Energetycznego. Estonia rozważa krok w tym samym kierunku, prawdopodobnie już w październiku. Natomiast Łotwa odłożyła głosowanie, oczekując najpierw na wynik przedterminowych wyborów. Tam sytuacja wygląda źle.

Spółka sprzedająca gaz i zarządzająca siecią gazociągów, Latvijas Gaze, jest kontrolowana przez Gazprom i powiązaną z nią rosyjską spółkę Itera – wspólnie mają 50 proc. akcji. Niemiecki sojusznik E.ON Ruhrgas ma kolejne 47 proc.

Północni sąsiedzi Litwy chcą też iść w jej ślady, jeśli chodzi o import LNG. Port w Tallinie już wytypował pod budowę terminalu szmat ziemi w pobliskim Muuga (jest tam już m.in. terminal naftowy). Na Łotwie mówi się o trzech lokalizacjach, ale faworytem jest Ryga.

Mający wręcz obsesję na punkcie biznesowej opłacalności Estończycy wzywają do budowy jednego, regionalnego terminalu. No dobrze, odpowiadają Łotysze i zastrzegają: tylko u nas, bo to my mamy największe podziemne magazyny na gaz (2,3 mld m sześc.!), które można potencjalnie potroić.

Nie ma mowy – mówią na to Litwini, którzy obawiają się lobby gazpromowskiego na Łotwie. Odchodzący prezydent Valdis Zatlers i rząd Valdisa Dombrovskisa skutecznie zwalczały dotychczas pomysły budowy terminalu LNG i wielkich magazynów na gaz we współpracy z Gazpromem lub/i Iterą.

Taki pomysł forsują partie oligarchów i blok prorosyjski. Dlatego nadchodzące wybory będą być może dla Łotwy najważniejszymi od odzyskania niepodległości w 1991 r.

Sukces lub porażka próby likwidacji monopolu Gazpromu w krajach bałtyckich będzie prawnym i politycznym precedensem w skali całej UE. Albo pomoże zdemontować dominujące pozycje Rosjan w wielu krajach Unii, albo wręcz przeciwnie, przyspieszy ich ekspansję w Europie.

Źródło: Gazeta Polska