Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Wołodymyr Żurawlow na wolności. "Po co Niemcy przychodzą do domów polskich?" - pytał w TV Republika

"Nie spodziewałem się, że będzie tak szybko, ale poszło dobrze" - powiedział w rozmowie z TV Republika Wołodymyr Żurawlow, Ukrainiec, który został dziś zwolniony z aresztu na mocy postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie. Niemcy ścigają Żurawlowa za rzekome wysadzenie Nord Stream 2. Ale polski sąd nie zostawił suchej nitki na niemieckim wymiarze sprawiedliwości.

Sąd odmówił wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, a także uchylił środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania i nakazał jego niezwłoczne zwolnienie. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania jako podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Uzasadnienie sędziego Dariusza Łubowskiego było miażdżące dla Niemców.

O to, co czuł po ogłoszeniu postanowienia, sam Wołodymyr Żurawlow został zapytany w ekskluzywnym wywiadzie dla TV Republika, na którym pojawił się ze swoim obrońcą.

"Bardzo dobre wrażenia, nie spodziewałem się, że będzie tak szybko, ale poszło dobrze. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku (...) Bardzo byłem zadowolony i wierzyłem, że polski sąd będzie [sprawiedliwy] dla mnie, że ten wyrok będzie w moją stronę" - powiedział Żurawlow w rozmowie z Telewizją Republika.

- Były emocje, było to bardzo ważne postanowienie sądu. Ta sprawa była to sprawa, o której mówiła Polska, Europa i świat w kontekście sytuacji geopolitycznej - dodał adwokat Tymoteusz Paprocki, który bronił Żurawlowa przed sądem. - Poszedł pewien sygnał: żaden obywatel Ukrainy nie może odpowiadać karnie za działania przeciwko Rosji, która jest agresorem - dodał prawnik.

To mnie bardzo cieszy, że polski sąd wyznał to, że wszyscy Ukraińcy, którzy mogą zrobić coś w ciągu tej wojny, mogą być uwzględnieni w sądzie polskim, w Unii Europejskiej, że nie będą oskarżeni w innych sądach

– kontynuował Żurawlow.

"Sąd nazwał wyraźnie, kto jest agresorem, a kto się bronił" - dodał mecenas Paprocki.

Ukrainiec spędził kilkanaście dni w areszcie. - To było trudne. Musiałem sobie jakoś z tym poradzić. Mam rodzinę, mam dzieci, muszę ich dalej pilnować - przyznał. 

Żurawlow przyznał, że nie widział tego, jak niemieccy funkcjonariusze weszli do jego domu, ale dowiedział się o tym. "Ja tego nie widziałem, bo nie było mnie w domu. Dowiedziałem się o tym już po. Od razu miałem zabrane telefony, nie miałem kontaktu z rodziną, z żoną. Ja wiem, że to ich robota, ale po co Niemcy przychodzą do domów polskich?" - pytał. Ukrainiec podkreślił wprost, że nie popełnił żadnego przestępstwa przeciwko Niemcom i na ich terenie. Dodał, że w Polsce czuje się bezpiecznie.

Źródło: Telewizja Republika